Rozróżnienie przestępstwa podatkowego od wykroczenia, nie jest prostą sprawą. Jeden przypadek można rozpatrywać zarówno jako wykroczenie, jak i jako przestępstwo. Wszystko zależy od tego, jak duża kwota „uciekła” fiskusowi sprzed nosa. W ten sposób nie złożenie deklaracji w terminie, w chwili kiedy podatek dochodowy wyniósł sporo, może być traktowane jako przestępstwo, natomiast zatajenie niewielkich dochodów jak wykroczenie. Kary oraz grzywny za wykroczenia i przestępstwa skarbowe określane są sądownie. Wysokość kary może wynieść od jednej dziesiątej minimalnej płacy do nawet jej dwudziestokrotności. Mandaty nakładane są bezpośrednio przez urzędników, możemy oczywiście próbować negocjować i tłumaczyć powstałe niezgodności. W efekcie końcowym mamy również prawo odmówić przyjęcia mandatu (który nie może wynieść więcej niż dwa tysiące sześćset trzydzieści cztery złote). Sprawa zostanie skierowana do sądu, ten rozstrzygnie o podstawie lub bezpodstawności roszczenia. Należy się jednak liczyć, z możliwością nałożenia znacznie wyższej kary i opłatą kosztów sądowych.

Samo niezłożenie deklaracji w terminie obarczone jest karą od stu trzydziestu złotych w górę. W zależności od tego jak długo zwlekaliśmy z oddaniem PIT-u i czy w ogóle go oddaliśmy. Im dłuższy czas oczekiwania urzędu na nasz druk, tym wyższa będzie kara. Rekordzista otrzymał wyrokiem sądu nakaz zapłaty ponad pięćdziesięciu tysięcy złotych kary, wraz z kosztami sądowymi należnym podatkiem i odsetkami karnymi. Kary takiej wysokości przyznawane są osobom, które nie zgłosiły do opodatkowania działalności gospodarczej, zataiły dochody, nie prowadziły ksiąg podatkowych lub notorycznie uchylały się od obowiązku złożenia zeznania podatkowego.

Najlepszym sposobem na uniknięcie kary jest jak najwcześniejsze złożenie deklaracji. Obecnie można ją złożyć nie tylko w urzędzie, ale i drogą elektroniczną, czy na poczcie wysyłając deklarację listem poleconym. Jeśli rozliczenie nastąpi odpowiednio szybko, równie szybko zostanie nam wypłacony ewentualny zwrot nadpłaconego podatku. Co należy zrobić w chwili, kiedy jednak nie zdążymy z rozliczeniem w terminie, lub co gorsza nie zgłosiliśmy do opodatkowania jednego z dochodów (dzieje się tak na przykład kiedy przechodzimy z jednego miejsca zatrudnienia do drugiego, lub kiedy posiadamy umowę o dzieło, czy umowę zlecenie. Każdemu zwyczajnie może się zdarzyć zapomnieć o jednym druku). Lekarstwem na taką sytuację jest tak zwany czynny żal. Samodzielne zgłoszenie do Urzędu naszego błędu, uiszczenie ewentualnego podatku wraz z odsetkami i wypełnienie odpowiednich formularzy może ustrzec nas przed grzywną. Czyny żal jest podstawą do zniwelowania kary, a w przypadku wysokich kwot, do negocjacji z urzędem nad rozbiciem go na raty. Jeśli sami nie zgłosimy pomyłki, sadowy nakaz zapłaty już takiej możliwości nam nie da, a przysporzy jedynie sporo problemów. Fiskus ma pełne prawo do dochodzenia środków za pomocą windykacji komorniczych. Poza kosztami związanymi z zapłata kary, podatku, kosztów sądowych, dojdą nam jeszcze te koszta którymi za swoja prace obarczy nas komornik.

Tak czy inaczej wizyta w „skarbówce” nas nie ominie i prędzej czy później trzeba będzie się z fiskusem zaprzyjaźnić. W innym wypadku idziemy na otwartą wojnę z góry skazaną na klęskę. W końcu istnieje powiedzenie, mówiące o tym że w życiu nie wiele jest pewników. Jednym z nich są z całą pewnością podatki.

Zdarzyło się Wam nie złożyć PITu w wyznaczonym terminie? Jakie konsekwencje spotkały Was w związku z tym?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak zaoszczędzić na telefonie?
Następny artykułJak zabawkę wybrać dla kota?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here