Typowym problemem niewprawionego imprezowicza jest zbyt duża, zbyt różna albo zbyt szybka ilość wypijanego alkoholu. Nocna zabawa może skończyć się w tym wypadku klasycznym „zgonem”, po którym przywita Cię gigantyczny kac-morderca. Częstym ratunkiem w takich przypadkach okazuje się tzw. uziemienie delikwenta przez postronnych (dobrych, życzliwych znajomych), czyli przytknięcie jego dłoni do podłogi i przytrzymanie jej tam na dłużej…
Kiedy zauważymy już, że nasz kumpel źle się czuje, odprowadźmy go bezpiecznie do toalety, ewentualnie umieśćmy przy nim miednicę (nierzadki imprezowy gadżet). Kontrolujmy jego zachowanie. Sprawdzajmy, czy nie znajduje się w pozycji grożącej zakrztuszeniem się wymiocinami. Zaleca się podanie gorzkiej herbaty, naparu z mięty czy z rumianku. Nie należy aplikować gazowanej wody, kawy i soków, ponieważ ich działanie podrażnia przewód pokarmowy. Następnie najlepiej położyć – już nie tak zabawowego imprezowicza – do łóżka i solidnie przykryć. Dbajmy o to, by leżał na boku, co uniknie ewentualnego zakrztuszenia. Co jakiś czas należy do niego zaglądać i sprawdzać, czy wszystko w porządku.
Jeśli imprezowicz wymiotuje wielokrotnie, a w końcu traci przytomność, natychmiast należy zadzwonić po fachową pomoc. Może to wynikać z zatrucia alkoholowego, a takie przypadki wymagają hospitalizacji i opieki medycznej. Objawami typowymi dla zatrucia alkoholowego, oprócz omdlenia są: dreszcze, potliwość, spłycony oddech, wymioty.
Niedoświadczeni imprezowicze po spożyciu wręcz końskiej dawki wódki, czy innych specyfików procentowych, często stają się agresywni. Ich zachowanie jest nieprzewidywalne, a ruchy nieskoordynowane. Imprezowicz może w złości rozbić szybę lub przypadkowo strącić szklany przedmiot. Koniecznym jest posiadanie w domu apteczki. W wypadku skaleczenia, ranę należy odkazić, a następnie zabezpieczyć jałową gazą i bandażem. Jeśli pojawią się poważniejsze obrażenia, potrzebna jest pomoc medyczna.
W przypadku zakrztuszenia pochylamy poszkodowanego do przodu i uciskamy mocno w okolice miedzyłopatkową, a jeśli to nie pomoże – uciskamy pięciokrotnie nadbrzusze. Stajemy od tyłu, jedną ręką uciskamy obszar pod mostkiem, drugą pięść kładziemy na pierwszej i wykonujemy uciskowy ruch w górę. W przypadku utraty przytomności poszkodowanego – natychmiast dzwonimy po pomoc.
Na wypadki narażeni są szczególnie nierozważni i ci zachłyśnięci pociągającym światem swawoli. Także doświadczeni imprezowicze muszą zachować olej w głowie (a nie tylko procenty w krwi) oraz zdrowy rozsądek i zimną krew na wypadek konieczności szybkiej reakcji pomocowej.
Zdarzyło się Wam opiekować kimś „zgonowanym”? Co robiliście? Podzielcie się swoimi doświadczeniami 😉