Jest wiele takich gier, a i tak najlepsze są te, które spontanicznie wymyślamy sobie sami. Nasze ulubione to te, które są tylko „nasze”, są częścią naszej sztamy, wiążą się ze wspomnieniami fajnych wspólnych chwil. Zachęcam do tego, by samodzielnie wymyślać gry, a na wszelki wypadek podaję kilka sprawdzonych pomysłów:
Niekończące się opowiadanie (gra rozwijająca pamięć)
Rodzic zaczyna opowiadanie (tu pretekstem może być coś ciekawego, co widzicie przed sobą, a więc na przykład: „to jest dom, w którym mieszka duch”). Dziecko podejmuje opowieść, musi jednak powtórzyć część opowiadania rodzica, a zatem mówi przykładowo: „to jest dom, w którym mieszka duch, który lubi sałatę”. Rodzic kontynuuje, np. „to jest dom, w którym mieszka duch, który lubi sałatę, taką, która rośnie w Chinach”, itd.
Przedrzeźnianie
Rodzic mówi jakiś komunikat, np. „idź szybciej”, a dziecko przedrzeźnia go, przestawiając litery – wychodzi np. „szydź ipciej”.
Wspólny język (zabawa trenująca umiejętność sylabizowania)
Można umówić się z dzieckiem na posiadanie wspólnego języka – na przykład przed każdą sylabą dodajecie sylabę BU – zdanie „ale długo czekamy” brzmiało by więc „BUA BULE BUDŁU BUGO BUCZE BUKA BUMY”.
Rymowanie
Z młodszym dzieckiem – po prostu szukajcie rymów do słów, które przychodzą wam na myśl. Mogą to być istniejące słowa: pan-dzban, ulica-donica, kałuża-burza lub, jeśli to za trudne, dowolne stworzone przez was słowa (np. poczta-foczta, samochód-papochód, krzesło-miesło). W tym drugim przypadku możecie następnie zastanawiać się co oznaczają te słowa – czy „foczta” to poczta dla fok? Czy „papochód” to samochód Papy Smerfa?
Ze starszym dzieckiem możecie rymować całe wersy. Wystarczy, że podasz jakiś początek, np. „lata tutaj wredna mucha” – wspólnie ułóżcie dalszy ciąg.
Łańcuchy skojarzeń (zabawa rozwijająca twórcze myślenie)
Najprostszy wariant tej gry polega po prostu na podawaniu przez uczestników zabawy skojarzeń ze słowem podanym przez poprzednika – w ten sposób układa się nieskończenie długi ciąg skojarzeń. W wersji trudniejszej zasady są podobne, ale można założyć sobie punkt wyjścia i punkt dojścia – najlepiej dwie rzeczy pozornie zupełnie ze sobą nie związane, np. barszcz i Giewont. Ciąg skojarzeń mógłby na przykład wyglądać tak: barszcz – czerwony – Czerwony Kapturek – bajka – rycerz- śpiący rycerz – Giewont. Wygrywa ten, komu uda się zbudować najkrótszy łańcuch.
Tabu (gra ćwicząca umiejętność parafrazowania myśli)
Tabu to znana gra towarzyska, tu jednak podaję jej uproszczoną, „podróżną” wersję: zadaniem dziecka jest podanie definicji rzeczy lub zjawiska zaproponowanej przez rodzica. Utrudnienie polega na tym, że nie wolno użyć dwóch najbardziej oczywistych skojarzeń. A zatem przykładowo rodzic podaje hasło „gol’ i zabrania użycia słów „bramka” i „piłka” (definicja mogłaby brzmieć na przykład: „sytuacja zdobycia punktu podczas gry na boisku”.
A jakie są Wasze pomysły gier słownych? W co się bawicie ze swoimi dziećmi?