A jakie to kryteria? Przede wszystkim dziecko musi zaciekawić szata graficzna książki, a konkretnie – w przypadku małego dziecka – ilustracje. Dla trzy-, cztero- czy pięciolatka książka bez „obrazków” jest bezwartościowa, zaś ilustracje niosą dla niego nierzadko więcej treści, niż sam tekst. Dlatego warto zwrócić uwagę nie tylko na samą obecność ilustracji, ale i na ich jakość. Oczywiście, w pewnym stopniu to kwestia gustu. Ale są pewne wspólne mianowniki: małym dzieciom potrzebna jest dosłowność. Dosłowność nie oznacza banału i łopatologii, ale bardziej niedopowiedziane, abstrakcyjne ilustracje spodobają się pewnie dopiero pięcio- czy sześciolatkom. Pamiętajmy, że ilustracje powinny zawierać dużo szczegółów, najlepiej odnoszących się do tekstu, tak by dziecko, słuchając mogło odnajdywać elementy treści na obrazkach.
Jeśli chodzi o litery, to – w przypadku uczącego się czytania dziecka – dobrze wybrać książkę nieprzeładowaną efektami tekstowymi. Napisy krzywe, różnych rozmiarów, często zmieniające się czcionki, wyróżnianie niektórych wyrazów, „skaczące litery” – to wszystko, choć pozornie atrakcyjne wizualnie, irytuje i rozprasza małego czytelnika i utrudnia mu samodzielne czytanie.
W sferze treści – ważne, by książka była dostosowana do wieku dziecka – im mniejsze dziecko, tym mniej tekstu. Najmłodszym wystarczą książeczki z jednym prostym zdaniem na stronie. Istotna jest też kwestia bohatera – niech to będzie postać, z którą dziecko może się utożsamić, którą polubi. Bardzo lubiane wśród dzieci są serie – jeśli dziecko zżyje się z jakimś bohaterem, chętnie będzie poznawać dalsze jego przygody.
A temat? Sami wiecie najlepiej, co interesuje wasze dzieci. Pamiętajcie też o tym, że są na rynku książeczki dotyczące najróżniejszych dziecięcych problemów – tu polecić by można cały wachlarz książek o nocnych lękach, złośliwym rodzeństwie, pierwszych dniach w przedszkolu czy nudzie. Uważam, że mądra, zabawna, urocza książka może być doskonałym terapeutą (a przynajmniej pomocnikiem terapeuty), nawet w tematach tak trudnych jak śmierć kogoś bliskiego, czy rozwód rodziców.
W każdej księgarni znajdziesz też wiele książek interaktywnych – z naklejkami, magnesami, okienkami, miejscem na wykonanie rysunku, a nawet – możliwością dopisania dalszego ciągu lub wybrania jednego z trzech zakończeń. To dobry pomysł, by łączyć czytanie z zabawą, zwłaszcza, gdy zabawa ta wnosi coś w edukację twego dziecka. Gorzej, gdy naklejki są tylko gadżetem mającym skusić klienta, a kosztem ich druku wydawca zredukował do minimum treść i ilustracje.
Ważna jest też kwestia praktyczna: format książki oraz jej oprawa. Może to sprawa prozaiczna, ale pomyśl, czy książka zmieści się na półce, a, co ważniejsze, czy dziecko da radę samo przewracać strony. Jeśli kupujesz sprawdzoną, dobrą literaturę, zainwestuj w twardą oprawę i dobry papier – jest szansa, że książka posłuży jeszcze twoim wnukom. Jeśli nie lubisz powyrywanych kartek i podartych stron, malcowi poniżej dwóch lat kupuj tylko książki drukowane na twardych kartkach.
Doceń też klasykę, albo wznowienia ulubionych książek twojego dzieciństwa. Warto mieć swoje ulubione wydawnictwo, któremu możesz zaufać. I odwrotnie – jeśli trafiłeś na książkę z błędami, wydaną niedbale, zapamiętaj nazwę wydawnictwa i zastanów się następnym razem pięć razy, zanim znów sięgniesz po ich pozycję.
Uwaga!
I na koniec ważna rada: w związku z zalewem rynku przez bzdurne, głupawe bajeczki czy opowiadania, w dodatku rojące się od błędów językowych, a nierzadko również ortograficznych, polecałabym poświęcić trochę czasu na decyzję o zakupie książki. Zdarzają się książki nie tylko idiotyczne, ale wręcz szkodliwe. Przynajmniej przewertuj kartki i przeczytaj jedną stronę, czy akapit. Jeśli nie masz czasu, polegaj na opiniach znajomych – bardzo dobrym pomysłem jest wymiana dobrych, sprawdzonych tytułów z koleżankami lub kolegami mającymi dzieci w tym samym wieku.
Jakie książki czytają Wasze dzieci? Które szczególnie polecacie?