Kwestia zamieszkania w internacie jako konieczność ukończenia danej szkoły jest indywidualnym wyborem. Wiele kontrowersji wzbudza natomiast wysyłanie nastolatka do szkoły z internatem „za karę”. Często bezradni rodzice oczekują, że wysłanie młodego człowieka poza środowisko rodzinne, pomoże w rozwiązaniu problemów. Pewnie w niektórych przypadkach tak rzeczywiście się dzieje, zwłaszcza gdy nastolatek dobrze funkcjonuje pod stałą kontrolą.
Wątpliwości pojawiają się w momencie, gdy młody człowiek jest mało samodzielny, słabo radzący sobie poza domem, zamknięty w sobie, wyizolowany i wycofany w kontaktach społecznych. Internat wymaga tymczasem zgodnego życia ze współlokatorami i ogólnej samodzielności. Oczywiście, internat może, i w zamyśle powinien, sprzyjać w rozwoju. To przecież namiastka domu, miejsce uczenia się i odpoczynku po zakończonych lekcjach. Całkowite zaaklimatyzowanie się jest jak najbardziej możliwe. Warunkiem powodzenia jest jednak zgoda nastolatka. Wiek młodzieńczy rządzi się buntem i odbieraniem świata jako przymusu. Jeśli nastolatek nie akceptuje pobytu w internacie, trudno oczekiwać, by czuł się tam dobrze.
Mieszkanie w internacie wiążę się też z poczuciem rozłąki i z silną tęsknotą. Oczywiście, nie ma przeciwwskazań, by weekendy spędzać w domu rodzinnym, ale w tygodniu trzeba jakoś wytrzymać. Zresztą takie szkoły z internatem są zwykle bardzo oddalone od rodzinnego miejsca zamieszkania i trudno byłoby często się spotykać. Dzieci niejednokrotnie doświadczają kryzysów rozłąki i nie jest łatwo poradzić sobie z emocjami.
Uwaga!
Oczywiście, z mieszkania w internacie mogą wypłynąć również korzyści. Młody człowiek uczy się niewątpliwie samodzielności, radzenia sobie w różnych sytuacjach. Ponadto konieczność zbiorowego przebywania razem sprzyja rozwojowi współpracy, odpowiedzialności oraz empatii.
Czy posłalibyście swoje dziecko do szkoły z internatem? Dajcie znać w komentarzu.