Wyobraźmy sobie sytuację, w której szef poza nawałem pracy jaki zostawił na biurku, pod biurkiem, obok biurka i w teczce którą musimy zabrać do domu, każe nam na dziś „zaliczyć” e-learning z zakresu „wiedzy o tajności dokumentacji biznesowej”. Wchodzimy więc na stronę, logujemy się i naszym oczom ukazuje się obrazkowa historyjka. Ubrany w garnitur piesek „Ambroży” wesoło przeskakuje ze szczebelka na szczebelek coraz to wyżej. Przy każdym szczebelku widzimy koejną formułkę do przeczytania. W między czasie odbieramy trzy telefony, kserujemy dokumenty, sprawdzamy prywatnego maila, biegniemy do archiwum po dokumenty klienta. Spotykamy na korytarzu księgową, po krótkiej pogawędce wracamy do komputera, a Ambroży nadal wesoło podryguje na drabince . Na ostatnim szczebelku buldog grozi łapką pieskowi, który w zamian za kość przekazał tajemnice firmowa konkurencyjnemu rudemu kotu. Piesek z hukiem spada na sam dół drabinki. Nas zalewa…..zimny pot. Ot koniec szkolenia.
To nie żart. To autentyczna opowieść. Pracodawcy płacą krocie za multimedialne szkolenia, zareklamowane im w odpowiedni sposób przez firmę wdrażającą. Pracownicy zapamiętują jedynie frustrację związaną z koniecznością oglądania bajki w pracy, przy jednoczesnym nacisku na wykonanie normalnych zadań. Może i zapamiętają pieska Ambrożego, który będzie tematem drwin do czasu pojawienia się kolejnego szkolenia z jeżem wiewiórką czy innym pancernikiem. Czy dotrze do nich powaga tematu jakim jest handel informacjami gospodarczymi i konsekwencje wynikające z takiego postępowania?
Uwaga!
Faktem jest, że szkolenia elektroniczne to znacząca redukcja kosztów i oszczędność czasu. Szkolenie w mniejszym stopniu dezorganizuje pracę, w porównaniu z tradycyjnym wyjazdowym szkoleniem wymagającym zaangażowania wielu pracowników w jednym czasie. Jeśli wykupiony przez nas program jest sensowny, szkolenie przygotowane w sposób czytelny i atrakcyjny dla pracowników, e-learningi będą dla przedsiębiorcy zbawieniem. Warto jednak poważnie zastanowić się zanim podejmiemy decyzje. Dobrać ofertę do potrzeb naszych i naszych pracowników. Warto zapytać ich samych o opinie. Poprosić firmę wdrażającą system o przygotowanie wersji demonstracyjnej. Przedstawienie jej pracownikom. Wydawanie pieniędzy na szkolenia po to aby mieć poczucie że podnosi się kwalifikacje pracowników (choć może tak nie być) jest wyrzucaniem tych pieniędzy w błoto. A na to żaden przedsiębiorca w dzisiejszych czasach nie może sobie pozwolić.
Wybierając formę szkolenia dla swoich pracowników, należy brać pod uwagę wszystkie za i przeciw zarówno szkoleń tradycyjnych jak i multimedialnych. Tradycyjne zabierają czas, który pracownik poświęciłby na pracę, są kosztowne pod względem organizacji. Są jednak formą komunikacji bezpośredniej z drugim człowiekiem. Formą w której można zadawać pytania dodatkowe, uzyskiwać odpowiedzi. Poszerzać wiedzę. E-learning ogranicza się do posadzenia pracownika przed komputerem, skoro jednak nie przyswaja on wiedzy w nim zawartej warto marnować pieniądze? Nie zawsze e-learningi muszą mieć formę infantylnych opowieści. Sensowna jest ta forma prezentacji, w której pracownik będzie musiał po zakończeniu każdego kolejnego panelu odpowiedzieć na pytania (najczęściej w formie testu) dotyczące treści. Tu jednak istnieje ryzyko, że ten kto skończy pierwszy poda reszcie odpowiedzi. Pracownicy będą klikać z pasją „dalej” aż do „odbębnienia” e-learningu.
Korzystaliście kiedyś z e-learningu? Uważacie to za dobry sposób pozyskiwania wiedzy? Zachęcam do komentowania.