Jeśli nasza znajomość języka, przedsiębiorczość i odwaga nam na to pozwalają, możemy sami załatwiać wszelkie związane z rejestracją formalności. Możemy również od samego początku zainwestować w pomoc biura rachunkowego, które z cierpliwością będzie krok po kroku załatwiać za nas potrzebne dokumenty, a także wyjaśniać, kolokwialnie mówiąc, „czym to się je”. Biuro rachunkowe pomoże w rejestracji spółki, utworzy oddział w Polsce, poprowadzi bieżącą rachunkowość, zarejestruje firmę w Anglii, sprawdzi dostępność nazwy i dokona opłat rządowych. Nam przyjdzie jedynie mądrze zarządzać nowo otwartym biznesem.

Na wyspach możemy założyć działalność jako self employer, czyli odpowiednik polskiej działalności jednoosobowej. Rożnica między naszą a brytyjską formą, to prostsze procedury i wymagania administracyjne po stronie anglojęzycznych urzędników. Proces rejestracji może zostać dokonany nawet telefonicznie. Mimo ze prowadzimy już biznes, nie musimy być zarejestrowani. Pełnej rejestracji dokonujemy, jeśli zdecydujemy się kontynuować działalność. Angielski rząd w ramach self employment, daje nam trzy miesięczny okres próbny. Rozliczenie podatkowe następuje raz do roku. Jeśli przekroczymy dochód 63 tysięcy funtów rocznie, przechodzimy Na VAT, a rozliczać będziemy się co kwartał. Koniecznością jest prowadzenie rachunkowości firmy i przechowywanie dokumentacji finansowej przez okres pięciu lat. Rejestracja spółki czy to on-line, telefonicznie, czy osobiście kosztuje 29 funtów. Miesięczny kontrakt 63 funty. Miesięczny kontrakt dla płatnika VAT 129 funtów. Założenie oddziału brytyjskiej spółki w Polsce 350 funtów. Doradztwo w zakresie rachunkowości 150 funtów miesięcznie. Patrząc ze strony finansowej, miesięczny koszt utrzymania działalności to około tysiąca złotych. Samo rozpoczęcie działalności to koszt około 1700 złotych.

Poza jednoosobową firmą, do wyboru mamy również rodzaj spółki jakim Limited Liability Partnership, przypominającej spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Jej właściciele odpowiadają za zobowiązania przedsiębiorstwa jedynie do wysokości ustalonego wkładu. Taką firmę należy zgłosić do rejestru spółek w UK. Jej nazwa powinna być zakończona skrótem LLP. Przy jej zakładaniu nie ma określonej wysokości kapitału, partnerzy biznesowi sami wyznaczają jego wysokość, a także poziom odpowiedzialności finansowej. Dzięki temu ich prywatny majątek nie jest zagrożony. Możemy założyć Public Limited Company, formę podobną do naszej polskiej spółki akcyjnej. W tym rodzaju spółki odpowiedzialność właścicieli ogranicza się do wysokości wniesionego kapitału. Ten natomiast powinien wynosić nie mniej niż 50 tysięcy funtów. PLC może może wystawiać na sprzedaż akcje spółki. Po podzieleniu kapitału na akcje, możemy wypuścić je na giełdę, nie mamy jednak takiego obowiązku. PLC posiada osobowość prawną, a jej rejestracja wymaga zgłoszenia do rejestru firm.

Uwaga!

Private Company Limited by Shares czyli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, to cieszące się największą popularnością formy działalności. Dzieje się tak dlatego, że nie jest wymagany żaden kapitał zakładowy. Spółka taka powinna mieć przynajmniej jednego dyrektora i sekretarza. Jedynym wymogiem jest posiadanie unikalnej nazwy, podobnie jak przy każdej formie działalności na wyspach. Zdecydowana większość limited companies, zaczyna działalność mając zaledwie 100 funtów kapitału. Założeniu działalności w Anglii sprzyja nie tylko przyjazna administracja, która dopóki płacimy podatki nie przywiązuje wagi do naszej narodowości, ale i dobrze rozwinięty rynek usług. Jak pisałam wyżej, samo założenie działalności jest wręcz banalne. Jeśli jednak nie mamy wiedzy na temat systemu podatkowego, bardzo trudnym może okazać się prowadzenie rachunkowości bez wspomagania się wiedzą firmy doradczej.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Wypowiadajcie się w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak wprowadzić swoją firmę na giełdę?
Następny artykułJak używać masek w Photoshopie?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here