Działające z ogromnym powodzeniem od niemal pięćdziesięciu lat, na przykład w Stanów Zjednoczonych, z angielskiego umieszczenie produktu (lokowanie produktu) służy oczywiście jego promocji. Rożnica jest taka, że nie mamy do czynienia z oczywistą reklamą, ale przekazem działającym na podświadomość odbiorcy. Zachęcającym do zakupu bez frustracji, jaką jest przerwanie ulubionego filmu pasmem reklam.

Technika używana jest też w przekazach telewizyjnych, książkach, przedstawieniach teatralnych, grach komputerowych.

Najczęściej sprowadza się do pokazywania znaków towarowych w wybranych scenach filmu czy przedstawienia. Używania produktów przez bohaterów filmu, rozmów postaci serialowych o produkcie. Czasem aktorzy używają produktów konkretnych marek, pokazują się odpłatnie w mediach w danym samochodzie, sukience, butach, biżuterii itp. Technika ta ma ponad osiemdziesiąt lat. Pierwsze umiejscowienie produktu miało miejsce w amerykańskim radiu. Product placement jest formą manipulacji, co najlepiej pokazywały na przykład doniesienia z frontu II wojny światowej, w których zapewniano, ze amerykańscy żołnierze pala papierosy marki Camel. Jednak największy rozwój product placement zawdzięcza ustawie o zakazie reklamy wyrobów tytoniowych. Śmiało można stwierdzić, że budżety hollywoodzkich filmów z lat osiemdziesiątych były mocno dofinansowywane przez tytoniowych potentatów.

Szybki rozwój i duża skuteczność lokowania produktu przyniosły tę formę reklamy również do Polski. Do 2011 nie było u nas jednoznacznych uregulowań prawnych dotyczących lokowania produktu, dopiero nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji (Dz. U. z 2011 r. Nr 85, poz. 459) wraz z wprowadzeniem pojęcia „lokowanie produktu” nałożyła na nadawcę obowiązek oznaczania audycji, w której stosowany jest product placement.

Uwaga!

Product placement jest potężnym narzędziem promocji, ponieważ ten rodzaj marketingu daje szerokie możliwości. Reklama staje się częścią nie tylko codzienności konsumenta, wkracza również w jego czas wolny poświęcony na odpoczynek i rozrywkę. Dopóki jednak nie przyzwyczai się do produkt placement tak jak do standardowych bloków reklamowych emitowanych w telewizji product placement będzie na niego oddziaływał.

Rozwój tej dziedziny marketingu jest zaskakujący. Poza filmem, serialem, audycją radiową, książką czy grą komputerową, z lokowaniem produktu do czynienia będziemy mieć na przykład w teledyskach. Daje to przewagę o tyle, że klip wyświetlany jest nie tylko w telewizji, ale i w internecie. Jego żywotność jest także znacznie dłuższa niż produkcji filmowej. Prekursorka „klipowych” reklam w Polsce jest na przykład Doda. Dobrze wkomponowana reklama ma stanowić element realnego świata. Powinna być widoczna, ale nienachalna. Najlepszy rozwój product placement notuje w grach komputerowych. Twórcy godzą się na reklamy, ponieważ pozwala im to na zdobycie budżetu na stworzenie gry. Nie stanowi to również problemu dla samych graczy pod warunkiem, że logo, billboard czy przedmiot codziennego użytku w grze, nie zepsuje jej klimatu.

Reklama nie musi stanowić ewidentnego przekazu w postaci nazwy firmy. Może być bardziej subtelną formą docierania do klienta. Kształty kolory czy przedmioty wyraźnie kojarzące się z daną marka, są wykorzystywane w programach rozrywkowych niemalże wszystkich stacji. Skojarzenia z daną firmą lub jej produktem mogą budzić również specjalnie zaprojektowane elementy scenografii. Największe pole do popisu dało pojawienie się reality show. Wyreżyserowana codzienność dała ogromne możliwości tej formie promocji.

Spotkaliście Cie się kiedyś z lokowaniem produktu? Uważacie, że to skuteczna forma promocji? Zachęcam do komentowania.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułProduct management – co to jest?
Następny artykułJak tworzyć programy lojalnościowe?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here