Kolekcje domowych artykułów oferowanych w tym sklepie, w każdej części świata są takie same, a wystawy w ten sam sposób zaprojektowane. Robiąc w biegu zakupy w supermarkecie nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że sięgamy po artykuły znajdujące się na wysokości naszych oczu, lub te, które umieszczane są na początku alejek, w boksach ustawionych w przejściu. Każde z tych działań wraz z szeregiem innych jest przykładem Merchandisingu.

Definicja tego terminu mówi o zwiększeniu sprzedaży bez ponoszenia dodatkowych kosztów takich jak reklama. Pojecie to dla handlowców jest niezwykle ważne. Ma ogromne znaczenie dla handlu towarami, niestety w znacznej mierze kojarzy się i wiąże z walką o przestrzeń na półkach dla swoich produktów. Istnieje kilka podstawowych praw, które musimy brać pod uwagę wprowadzając w naszej firmie merchandising. Jeśli handlujemy towarami, posiadamy sieć sklepów, jeden sklep czy punkt powinniśmy zwracać uwagę na otoczenie punktu sprzedaży. Mam tu na myśli okolice w jakiej znajduje się sklep. Czy artykuły jakie w nim sprzedajemy będą cieszyły się wzięciem? Należy przeanalizować profil wiekowy klientów. Jeśli sklep znajduje się na osiedlu z lat pięćdziesiątych, wiemy że większa grupa docelowa to osoby starsze. Należy tak dostosowywać układ produktów, system promocji, rozmieszczenie towaru, aby zaspokoić potrzeby tej grupy docelowej. Warto brać pod uwagę uwarunkowania społeczne, takie jak odsetek bezrobocia zamożność klientów, wielodzietność rodzin. Dobra znajomość klienta docelowego pozwoli wypromować produkty bazując na zaspokajaniu potrzeb konkretnych grup docelowych. Zwracajmy uwagę na otoczenie punktu sprzedaży. Ciekawostka jest, że w dużych miastach na ulicach handlowych często możemy spotkać kilka podobnych sklepów. Dla przykładu na ulicy Długiej w Krakowie znajdziemy około dwudziestu salonów sukien ślubnych, tyleż samo butików z elegancką odzieżą. Nie dzieje się tak bez powodu. Sprzedaż nie spada w powodu konkurencji. Rośnie, ponieważ klient od lat jest nauczony, że w tym punkcie tak czy inaczej znajdzie poszukiwany towar.

Ważnym jest wnętrze sklepu. To, że mamy konkurencyjne ceny, świetnego ekspedienta i drogi wystrój nie oznacza, że sklep będzie cieszył się popularnością. Klient powinien czuć się w naszym punkcie sprzedaży dobrze i swobodnie. Przyczynie się do tego odpowiednia ekspozycja produktów na półkach, zgodnie z zasadą manipulacji ludzkimi oczami. Produkty, na których sprzedaży zależy nam najbardziej, powinny znajdować się na wysokości oczu. Większe przedsiębiorstwa, zatrudniają merchandisera, który zadba o odpowiednią kolejność i o eksponowanie produktów zgodnie z zasadami postrzegania. Ważna jest nie tylko zasada umieszczania produktów w zasięgu oczu, ale i ręki. Jedynie dwa procent ludzi na świecie jest leworęczna. Produkty umieszcza się tak, aby były pod ręką. Jest to reguła prawej reki.

Uwaga!

Dobra sprzedaż w ogromnej mierze zależy od rozmieszczenia towarów. To, czy klient przejdzie obojętnie obok najatrakcyjniejszego produktu, czy wsadzi najgorszy do koszyka zależy nie tylko od marketingu. Poza samym rozmieszczeniem na półkach, warto zastanowić się nad łatwym do zapamiętania i wygodnym rozmieszczeniem towarów w sektorach. Klient musi bez frustracji odnaleźć drogę do tego, czego szuka. Dlatego w większości dużych nawet konkurencyjnych supermarketów, większość działów rozmieszczona jest w identyczny sposób. Większość ludzi nie czyta długich i skomplikowanych tekstów podczas zakupów. Dlatego najczęściej używanymi są: „rabat”, „okazja”, „promocja”, „obniżka”. Warto elastycznie podchodzić do zagadnienia. Jeśli jakieś rozwiązanie nie sprawdza się, wprowadzić zmiany.

Kolejne ważne kryterium to wykorzystanie wewnętrznego ruchu klientów w sklepie. Nie każdy dochodzi do końca sklepu robiąc zakupy. Dlatego właśnie produkt podstawowy jak chleb wykładany jest na samym końcu marketu. Zasad kreatywnego i skutecznego merchandisingu jest bardzo wiele. Warto wprowadzać je w swojej firmie po uprzednim zapoznaniu się z tematem. Zwiększenie obrotów bez konieczności ponoszenia dodatkowych nakładów finansowych, jest chyba przekonującym argumentem.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Wypowiadajcie się w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułUCD – co to jest?
Następny artykułZarabianie na Facebooku

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here