Zmieniamy nastawienie

Po pierwsze, musimy sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: dlaczego nie ćwiczymy, mimo, że czujemy i na każdym kroku jest nam wkładane do głowy, że powinniśmy? Czyżby dlatego, że wysiłek fizyczne kojarzy nam się z czymś nieprzyjemnym? Podstawowym krokiem będzie zatem zmiana takiego nastawienia. Aktywność ruchowa ma być dla nas przyjemnością i nawykiem, którego brak będziemy odczuwać. Dlatego nie większego sensu zmuszanie się do sportu, którego nigdy nie lubiliśmy. Nie znosimy biegać? Nic takiego, cała masa ludzi nie lubi. To może spróbujemy przesiąść się na rower. Dalej nieprzyjemnie? To może basen – wysiłek w wodzie jest odczuwalny o wiele mniej. Nie poddawajmy się – z pewnością znajdziemy w końcu sport, który będzie sprawiał nam przyjemność i nie będziemy podchodzić do ćwiczeń w sposób czysto utylitarny.

Jak zacząć?

Na początek musimy zbudować w sobie odpowiedni poziom motywacji. Przypominajmy sobie wszystkie powody dla których chcemy zacząć ćwiczyć. Pomyślmy o tym, jak zgrabna będzie nasza sylwetka, mięśnie sprężyste, a kondycja tak dobra, że już nigdy nie złapiemy zadyszki na schodach gdy zepsuje się winda i nie stawimy się w biurze czy gdziekolwiek indziej z wyglądem himalaisty. Odpowiedni poziom motywacji będzie szczególnie ważny podczas pierwszych dni ćwiczeń, w których w obliczu wzmożonego wysiłku będzie wisieć nad nami pokusa poddania się i powrotu na kanapę.

Kolejnym ważnym aspektem jest wpisanie ćwiczeń w rutynę dnia codziennego. Nastawienie „będę ćwiczyć, kiedy znajdę czas” nie jest w tym przypadku najlepsze. Powinniśmy raczej z góry zaplanować sobie kiedy i w jakich godzinach będziemy ćwiczyć, uczynić ze sportu tak samo istotny punkt w kalendarzu jak spotkanie z przyjaciółmi czy wizyta u fryzjera.

Kiedy już wreszcie zaczniemy, pamiętajmy o jeszcze jednym ważnym aspekcie – zacznijmy powoli, nie forsujmy się na samym początku. Najczęściej popełnianym błędem przez świeżo nawróconych, a jednocześnie najczęstszą przyczyną odwrotu jest niedostosowanie intensywności ćwiczeń do ogólnej kondycji. Kiedy po latach spędzonych przed komputerem/telewizorem wyciągniemy dres z szafy i wyruszymy w dwugodzinną trasę, po czym nie będziemy mogli ruszyć zakwaszoną nogą przez kolejny tydzień, a dres będziemy mieli ochotę najchętniej spalić, nie ma co się dziwić temu jak szybko może się skończyć nasze mocne postanowienie poprawy. Z ćwiczeniami nie ma co się spieszyć, a osiągane widoczne postępy będą nam z czasem sprawiać radość i dostarczać kolejnej dawki motywacji do dalszych ćwiczeń.

Ćwiczenia dla leniwych

Kiedy jednak w żaden sposób nie jesteśmy w stanie przekonać się do wzmożonego wysiłku fizycznego, możemy zacząć ćwiczenia, którego nie wymagają ani wiele czasu, ani rzeczonego wysiłku, a i tak przyniosą wymierne korzyści. Do takiej grupy możemy zaliczyć chociażby ćwiczenia izometryczne. Polegają one na napinaniu mięśni bez jednoczesnego ruchu w stawach. Mięśnie napinamy na 10-30 sekund po czym rozluźniamy. Czynność powtarzamy kilkakrotnie. Największa zaletą ćwiczeń izometrycznych jest to, że do ich wykonania nie potrzebujemy żadnego sprzętu i możemy je wykonywać dosłownie wszędzie – siedząc przed biurkiem, leżąc przed telewizorem czy jadąc autobusem. Kalorii się w ten sposób może wiele nie naspalamy, ale w widoczny sposób wzmocnimy i rozluźnimy mięśnie, uelastycznimy sylwetkę i poprawimy sobie nastrój.

Dlaczego chcecie zacząć ćwiczyć? Jaki cel chcecie osiągnąć?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak tresować psa?
Następny artykułJak szkolić labradora?

Emilia Klima - absolwentka socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, pasjonatka sportu i pisania nie tylko o sporcie. Od 2008 roku współpracuje z działem sport-rozrywka serwisu gazeta.pl, w międzyczasie pisywała do innych portali internetowych zajmujących się tematyką sportową. Miłośniczka pływania i jazdy na rowerze.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Jako posiadaczka (do niedawna) rodzeństwa płci męskiej wyłącznie, nie miałam innego wyjścia jak śledzić wydarzenia sportowe, odkąd tylko byłam we właściwym wieku do zrozumienia tego, co się dzieje w telewizorze. Myślę, że nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, że bardziej niż na wieczorynce wychowałam się na wieczorach z Ligą Mistrzów. Gdzieś w międzyczasie moje zainteresowanie futbolem osłabło najpierw na rzecz siatkówki, a później Formuły 1, nadal jednak sport stanowi ważny element mojego życia.

Nie inaczej jest z jego czynnym uprawianiem. Staram się, by aktywność fizyczna była dla mnie przede wszystkim źródłem przyjemności, dlatego trzymam się z dala od tych sportów, których zwyczajnie nie lubię. Gustuje szczególnie w pływaniu, dyscyplinie pozwalającej rozwijać równomiernie niemal wszystkie partie mięśniowe, przy okazji spalić sporo kalorii z wysiłkiem odczuwalnym dopiero po wyjściu z wody. Przy sprzyjającej pogodzie nie wzgardzę rowerem lub rolkami, lubię się również od czasu do czasu porządnie rozciągnąć. (W czasach swojej największej elastyczności potrafiłam nawet zrobić szpagat, ha!).

Co robię kiedy nie oglądam sportu lub go nie uprawiam? Piszę. To czym, się zajmuję pozwala mnie zatem na połączenie dwóch największych pasji. Kiedy nie oddaję się żadnej z nich, w wolnym czasie oglądam amerykańskie seriale lub europejskie filmy, a kiedy wyłączą mi prąd, czytam książki.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here