Kiedy jednak przychodzi wykończyć pierwszy projekt, wyprawa do pasmanterii stacjonarnej lub internetowej okazuje się koniecznością. Co więc powinno znaleźć się w niezbędniku dziergaczki?

1. Druty – stalowe, niklowane (uwaga na alergie!), teflonowane, akrylowe, bambusowe – w rozmiarach zależnych od zamierzonych dzianin. Występują w grubościach od 2 mm do 15 mm, choć zapewne dałoby się znaleźć i grubsze, nazywane broomstick (czyli kij od miotły). Rodzaj należy dobrać do swoich potrzeb, nie da się powiedzieć, że któryś jest lepszy od pozostałych.

Druty mogą być proste, pończosznicze (to te w zestawach po 5 sztuk, spiczaste z obu końców i krótkie) lub z żyłką. Najbardziej uniwersalne są te ostatnie – można na nich wykonywać dzianinę płaską i w okrążeniach, a dzięki technice Magic Loop (magiczna pętelka) mogą zastąpić i druty pończosznicze.

2. Szydełka – stalowe, aluminiowe, plastikowe czy drewniane – powinny gładko przesuwać się po włóczce i nie mieć zadziorków, zwłaszcza wewnątrz nacięcia pod główką. Występują w grubościach od niewidzialnej gołym okiem (a przynajmniej sprawiającej takie wrażenie) do bardzo grubych.

3. Agrafka dziewiarskatępo zakończona agrafka z grubego drutu służy między innymi do tymczasowego przytrzymywania oczek, ale również jako magazyn markerów czy prowizoryczne zapięcie do przymierzanego sweterka.

4. Markery – wykonane z metalu, plastiku lub rzemyka, pozwalają na łatwiejsze trzymanie się wzoru, zaznaczając miejsce, w którym należy zacząć liczyć oczka/wrabiać wzór/gubić oczka itp.

5. Igły dziewiarskiemają bardzo duże oczka, ułatwiające nawlekanie ich na włóczkę, tępo zakończone, dzięki czemu łatwiej zszywać dzianinę, wkłuwając igłę pomiędzy sploty włóczki i nie niszcząc dzięki temu nici.

6. Druty do warkoczy – krótkie druty, spiczaste z obu stron, z małym załamaniem pośrodku, służą do zdejmowania i przekładania oczek przy wykonywaniu warkoczy i splotów irlandzkich.

7. Miarka do drutów – ma postać linijki z szeregiem dziurek, opisanych zarówno w numeracji angielskiej, jak i metrycznej. Posiada też na brzegach podziałkę centymetrową i calową.

8. Miarka krawiecka, zwana też centymetrem. Jeśli zamierzasz korzystać ze wzorów anglojęzycznych, przyda ci się taka z podziałką calową.

9. Laleczka dziewiarska – służy do wykonywania sznurków z włóczki. Można je zrobić także na dwóch drutach pończoszniczych.

10. Licznik rzędów – jeśli tylko uda Ci się pamiętać o przestawianiu go po każdym wykonanym rządku, licznik może okazać się niezastąpiony w ażurach, warkoczach czy też gubieniu oczek.

11. Naparstek dziewiarski – specjalna nakładka na palec, służąca ułatwieniu prowadzenia włóczki.

12. Szpilki – przydadzą się do blokowania dzianiny, spinania jej części przed zszywaniem i do innych celów.

13. Szpulki do wzorów wrabianych – aby uniknąć plątania się kłębków poszczególnych kolorów, możesz nawinąć na szpulki zapas włóczki i tak wrabiać wzór.

14. Zwijarka do włóczki – służy do zwijania włóczki w zgrabne kłębki.

15. Nożyczki – powinny być małe i ostre, najlepiej spiczaste, co ułatwi przycinanie nitek tuż przy węzełkach.

16. Czółenko do frywolitek – może być metalowe, plastikowe, drewniane, zdarzają się też czółenka z innych materiałów. Warto mieć dwie sztuki, łatwiej wtedy zmieniać nitkę w czasie robienia koronki.

Co jeszcze znalazło się w Waszym niezbędniku? Czekamy na komentarze!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak czytać oznaczenia na banderoli na włóczce?
Następny artykułJak powiedzieć mężowi, że chcę rozwodu?

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here