Zawsze korzystniejsze niż lokata?
Jednym z głównych powodów, który skłania ostrożnych inwestorów do zainteresowania się funduszami papierów wierzycielskich jest możliwość uzyskania zysku, który jest większy, aniżeli korzyści płynące z konwencjonalnej lokaty. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że taka metoda inwestowania jest znacznie bardziej podatna na ryzyko koniunkturalne niż tradycyjny depozyt. Można to zaobserwować na podstawie cen jednostek uczestnictwa omawianych funduszy. Mianowicie zaczynają się one wahać ilekroć istnieją przesłanki ku temu, że zmienią się stopy procentowe ustalane przez Radę Polityki Pieniężnej.
Trzeba bowiem pamiętać, że tylko spadek stóp procentowych stanowi korzystny sygnał dla tych właścicieli obligacji, którzy zakupili je w celu odsprzedaży, a nie długoterminowej inwestycji. Tak więc z punktu widzenia funduszu, który jest dysponentem papierów dłużnych wyższe stopy procentowe będą oznaczały spadek wartości posiadanych papierów wartościowych (z uwagi na odwrotną zależność pomiędzy stopą oprocentowania, a ceną rynkową obligacji). Oczywiście wyniki funduszu w dużej mierze odczują klienci, gdyż to oni są właścicielami wniesionego kapitału. Doskonałą ilustracje tego zagadnienia stanowią annały polskiego rynku finansowego. Otóż rok 2010 był określany jako bardzo korzystny dla osób inwestujących za sprawą funduszy papierów wierzycielskich, albowiem stopy zwrotu w wiodących instytucjach przekroczyły 8%.
Niestety kolejne 12 miesięcy przyniosło im sporo rozczarowań, ponieważ koniunktura na rynku obligacji zmieniła się diametralnie. Dane płynące z rynku inwestycyjnego wskazywały, że tylko jeden z funduszy instrumentów wierzycielskich osiągnął symboliczny zysk na poziomie 0,5%. Powyższe dane powinny unaocznić wszystkim potencjalnym klientom takich funduszy potrzebę dywersyfikacji podejmowanych inwestycji, a więc lokowania ich w źródłach zysku o odmiennej specyfice rynkowej (poziom ryzyka, podatność na wahania koniunkturalne).
Alternatywa dla samodzielnego inwestowania?
Wiele osób twierdzi, że omawiane fundusze tracą znacząco na atrakcyjności ze względu na konieczność opłacania prowizji za umorzenie udziałów (zwykle kształtuje się ona na poziomie 1-2% wartości tej transakcji). Bardziej aktywni uczestnicy rynku kapitałowego będą również niechętni omawianej formie inwestowania ze względu na brak wpływu na politykę inwestycyjną co do sumy wniesionego przez siebie kapitału. Trzeba jednak pamiętać, że zwolennicy metod inwestowania zbiorowego nie musza się obawiać ryzyka, które wiąże się z możliwością nieuregulowania wierzytelności przez nierzetelnego emitenta (przede wszystkim korporacyjnego).
Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Zapraszam do komentowania.