Make up „no make up” oznacza nic innego jak makijaż, który udaje, że go nie ma. Co roku taki makijaż głównie różni się wykończeniami skóry – czasem stawiamy na błysk, czasem na mat.
Tej wiosny skóra jest satynowa, bez połysku. Wykończenie nawet lekko pudrowe, widoczny róż do policzków na jasnej skórze.
W takim makijażu to skóra właśnie jest najważniejsza – musi być nieskazitelna. Na usta nakładamy jedynie balsam do ust, oczy podkreślamy jedną warstwą tuszu i ewentualnie lekką, nie za ciemną, kreską na powiekach. Cieniem podkreślamy naturalną linię brwi i je zaczesujemy.
Wiosna to także czas eksperymentu – na powiekach pojawił się jasny odcień czerwieni, która przechodzi wręcz w pomarańcz. Taka kolorystyka wymaga jednak doskonałej cery – czerwień podkreśla każdą niedoskonałość. Tym bardziej, że ten makijaż jest widoczny – pomimo braku maskary i kreski na powiekach – oczy są wyraziste. Cieniem pokrywamy bowiem całe powieki, aż po linię brwi. Na pewno nie jest to propozycja dla każdego.
Fot. sxc.hu
Dla bardziej zachowawczych dwa wciąż powracające trendy – metalik na powiekach, tym razem w wersji ciemnej, i klasyczne kocie oko.
Metaliczne cienie towarzysza nam już kolejny sezon – tym razem nawiązują do słynnego pustynnego makijażu. A więc na powiekach pojawia się brąz, miedź, burgund, cynamon. Wszystkie odcienie w bardzo ciemnych i intensywnych wydaniach – błysk wysoko metaliczny.
Takim cieniem obrysowujemy zarówno górną, jak i dolną powiekę, nie rozcieramy. Cień ma służyć bardziej jako eyeliner, lekko wywijamy jego linię na zewnątrz.
Do tego raczej blade usta, choć niezmatowione.
Uwaga!
Oczywiście jak w każdym sezonie powraca również kocie oko w stylu lat 60. – ciemna linia na górnej powiece mocno wyciągnięta poza zewnętrzny kącik.
Jaki makijaż preferujecie, w jakim czujecie się lepiej – w teatralnym czy ledwo co widocznym? Dajcie znać!