Na krawędzi. Zanim podejmiemy ostateczną decyzję, musimy uświadomić sobie jedną, podstawową rzecz: wyznanie zdrady postawi nasz związek na krawędzi. Właściwie w ten sposób stawiamy wszystko na jedną kartę. Ryzyko, że związek zakończy się rozstaniem jest ogromne. Poza tym jakkolwiek będziemy się starać, po wyznaniu zdrady nasze relacje z partnerem już nigdy nie będą takie same. Nie znaczy to, że nie ma szansy na wybaczenie, ale nawet jeżeli ono nastąpi, związek będzie musiał ulec generalnej przebudowie, zwłaszcza w dziedzinie zaufania. Wydaje się zatem, że wiele przemawia za tym, żeby ochoczo nie informować drugiej strony o zdradzie.

Uczciwość ponad wszystko. Jeśli uważamy natomiast, że najistotniejsza jest uczciwość i sami też wymagalibyśmy jej, gdybyśmy zostali zdradzeni, powinniśmy wyznać partnerowi prawdę. Dla wielu osób ujawnienie zdrady, której się dopuścili, stanowi swoisty akt przywrócenia utraconej równowagi. Poza tym takie wyznanie na pewno wymaga sporo odwagi. Samo przyznanie się do niewierności może zostać zatem potraktowane przez partnera jako wyraz dobrych intencji winowajcy, który wprawdzie zawiódł zaufanie, ale zrozumiał swój błąd. Pomimo niewątpliwie słusznych argumentów przemawiających za tym, żeby do zdrady się nie przyznawać, warto zauważyć, że zatajenie niewierności zawsze jest po prostu zakłamaniem. W pewnym sensie można powiedzieć, że twierdzenie, iż należy ratować związek, nawet za cenę fałszu, jest z gruntu nieuczciwe. Na pierwszym miejscu stawia się tu bowiem samo małżeństwo, a nie żywą osobę, która ma prawo do prawdy i do samodzielnego decydowania o własnym życiu. Zatajenie zdrady odbiera partnerowi wolność do stanowienia o sobie.

Romans czy przypadkowa zdrada. Oczywiście należy też wziąć pod uwagę, czy zdrada miała charakter incydentalny, czy też zdradzający prowadził przez dłuższy czas podwójne życie. Ta druga sytuacja raczej powinna ujrzeć światło dzienne ze względu na długotrwałe oszukiwanie partnera. Romans powoduje olbrzymie straty emocjonalne w związku i zresztą bardzo trudno jest go ukryć. Najczęściej strona zdradzana wyczuwa, że coś się dzieje i sama żąda wyjaśnień. Milczenie w takiej sytuacji jest mimo wszystko dwuznaczne pod względem moralnym.

A czy Wy przyznalibyście się do zdrady? Wyraźcie swoją opinię w komentarzu!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułProblemy młodych małżeństw
Następny artykułPrzelewy ekspresowe

Agnieszka Czarkowska - absolwentka Polonistyki UJ, doktorantka na tym samym wydziale. Publikowała w pracach zbiorowych, książkach i czasopismach literackich. Interesuje się literatura współczesną, filmem oraz problematyką psychologii związków partnerskich.

 

Nasz specjalista pisze o sobie:

W literaturze, sztuce i życiu fascynuje mnie głównie jedno – fenomen ludzkiego życia we wszystkich jego przejawach, szczególnie manifestujący się w miłości. Już Freud odkrył, że eros jest główną siłą twórczą napędzającą nasze działania. Miłość erotyczna w swoich różnorodnych odcieniach: od nieśmiałego zauroczenia po namiętny seks stanowi nie tylko naturalną dyspozycję człowieka, ale również doskonały materiał diagnostyczny, na podstawie którego można wiele powiedzieć o innych dziedzinach naszego życia: kondycji duchowej, a także zdrowiu fizycznym. Dlatego myślę, że warto to zjawisko zgłębiać wciąż na nowo i odkrywać w nim własne coraz to inne oblicze.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here