Jest to aktywna forma rekrutacji polegająca na wychodzeniu naprzeciw rekrutowanym, a nie na biernym oczekiwaniu na ich zgłoszenia. Ludzie obsadzający wysokie stanowiska już zostali docenieni i sprawdzeni przez swoje firmy, mają statut dobrze wykwalifikowanych specjalistów, są świetnie opłacani i co najważniejsze generują olbrzymie zyski dla swoich firm. Co zrobić, jeśli brakuje ich na rynku? Trzeba ich zwerbować z innej firmy.
Bardziej kojarzoną nazwą, funkcjonującą na rynku jest zapewne tzw. head hunting, który znaczy mniej więcej to samo, a termin wziął się od nazwy osób zajmujących się pozyskiwaniem pracowników wyższego szczebla właśnie tą metodą – mówimy o nich „headhunterzy”, czyli łowcy głów.
Praca nie jest prosta, zważywszy na fakt, że każda firma chroni swoich najlepszych i najdroższych pracowników, którzy są cenieni narybku podobnie jak najlepsi piłkarze w sporcie. Nawet jeśli headhunter przełamie mur w postaci sekretarek, asystentów i innych pracowników, nie wie, czy jego propozycja będzie bardziej intratna od warunków na jakich pracuje obecnie osoba werbowana. Poza tym część osób wykazuje dużą lojalność wobec swojej firmy i nie zamierza nawet wysłuchać przygotowanej oferty.
Executive search działa czasami również standardowo, wykorzystując oficjalne oferty w różnych mediach. Firmy doradcze korzystają ze swoich baz kandydatów, w których gromadzą informacje o osobach biorących udział w rekrutacjach prowadzonych przez te firmy, na przestrzeni ostatnich lat. Co nie zmienia faktu, że kryteria wyboru są bardzo konkretne i mało osób wpada w przysłowiowe widełki.
Taka rekrutacja jest czasochłonna i może ciągnąć się miesiącami, stąd też duże koszty jej prowadzenia, wynoszące ok. 20-30% rocznego wynagrodzenia pracownika na szukanym stanowisku.
Poszukiwane osoby znają swoją cenę i potrafią się targować w samym procesie rekrutacyjnym. Stąd ogromny wysiłek rekruterów przy prowadzeniu executive search i czas jaki trzeba mu poświęcić.
Tego typu rekrutacją zajmują się wyspecjalizowane firmy doradcze, posiadające dużą wiedzę oraz bogate zaplecze do jej sprawnej realizacji, która i tak nie zawsze kończy się sukcesem. Dodatkowo zleceniodawca może zastrzec sobie, że część wynagrodzenia przeleje, gdy po 3 miesiącach pracy, osoba zatrudniona spełni jego oczekiwania, no i oczywiście nie zwolni się z pracy.
Dlaczego szukacie takich informacji? Czy okazały się pomocne?