Ludzki mózg, a poprawnie mówiąc – „mózgowie”, składa się z niemal 100 miliardów neuronów, dzięki którym ludzie czują, myślą i podejmują działania. Jest on częścią ośrodkowego układu nerwowego (OUN).
Metod neuroobrazowania mózgu jest wiele:
– PET, czyli pozytronowa tomografia emisyjna;
– TMS, czyli przezczaszkowa stymulacja magnetyczna;
– EEG, czyli elektroencefalografia;
– fMRI, czyli funkcjonalny rezonans magnetyczny.
PET ma za zadanie mierzyć wielkość zmian przepływu krwi przez konkretne okolice mózgu, proporcjonalnych do aktywności tkanek nerwowych. TMS pobudza neurony mózgu bardzo słabym prądem elektrycznym, co umożliwia badania jego aktywności. Mówi się, że metoda ta pozwala na wyłączenie wybranych obszarów. EEG oraz fMRI to metody, które umożliwiają zlokalizowanie aktywnych obszarów w trakcie przeprowadzania na mózgu konkretnych operacji.
Neuroobrazowanie mózgu stosowane jest głównie w medycynie. Przykładowo – dzięki zastosowaniu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego odkryto, że przy uszkodzeniu w obrębie obszaru jednej z półkul, w drugiej dochodzi do dynamicznego wzrostu pobudzenia.
Niemniej jednak używa się go również w psychologii, kryminalistyce, a nawet neuromarketingu, wykorzystując narzędzia pomiarowe stosowane w badaniach psychofizjologicznych.
Czy spotkaliście się kiedyś z neuroobrazowaniem mózgu? Do czego służyło, kto je wykonywał? Wypowiedzcie się w komentarzu.