Zawsze możesz spróbować wbić się na imprezę „na kumple Zdzicha”. Ów wspomniany Zdzich może być Twoim realnym kumplem, który pełnoprawnie uczestniczy w zabawie albo kimś fikcyjnym, który nie baluje w danym miejscu, ale gości jest tak dużo, że gospodarz nie jest w stanie tego skontrolować.
Kiedy z sąsiedniego mieszkania dobiegają taneczne rytmy, możesz po prostu zapukać z wybornym trunkiem w ręku i wyrazić chęć sąsiedzkiej integracji. Raczej nikt nie zamknie Ci drzwi przed nosem.
Kiedy dojdą cie słychy, że Twój znajomy organizuje imprezę, zawsze możesz do niego zadzwonić i ubiec go zaproszeniem na domówkę u siebie, która odbędzie się w następny weekend. Wtedy mile zaskoczony kumpel bez wahania powiadomi Cię o swoich imprezowych planach i zaprosi na imprezę. Jeśli z kolei jesteś zdystansowanym singlem z poczuciem humoru możesz zagadać do znajomego, żeby cię zaprosił, pomimo że pierwotnie nie znalazłeś się na liście gości, argumentując swoją prośbę chęcią poznania dziewczyny/ chłopaka i zmienienia statusu związku (nie tylko na facebooku).
Jeśli już wiesz, kto i kiedy organizuje imprezę, a Twoje czekanie na zaproszenie spaliło na panewce, możesz zadzwonić do kumpla w dzień imprezy z zapytaniem o jego wieczorne plany. Wyrażając chęć spotkania, raczej nie zostaniesz zbyty tanim kłamstwem. Znajomy rzuci wyczekiwane „jak chcesz to wpadnij”, a przecież więcej Ci nie trzeba, bo wcale nie oczekiwałeś na pisemne zaproszenie.
Zawsze też możesz ściemnić, że byłeś u znajomego, który mieszka w pobliżu i postanowiłeś niespodziewanie odwiedzić, dziwnym trafem, dzisiejszego gospodarza imprezy, któremu będzie głupio zbyć cię krótką rozmową w progu i zaprosi Cię do środka. Możesz podać się za brata, czy kuzyna zaproszonego gościa. W tym wypadku dużą rolę odgrywa tenże zaproszony gość, który w kuluarach przekona gospodarza, że jesteś jego rodziną i w myśl dobrych manier nie wypadało mu zostawić Cię samego w domu.
Stopień skomplikowania wproszenia się na imprezę silnie redukuje forma samej imprezy. Najłatwiej wbić się na imprezy plenerowe typu grill, bbowiem zabawie na powietrzu przyświeca stała zasada – wjazd bez zaproszeń, bez biletów. Spróbuj także wejść z bajerą na ustach. Gospodarz otwiera drzwi, robi wielkie oczy, po czym słyszy „Jestem twoim przeznaczeniem” (ale to niesprawdzona metoda).
Weź imprezowiczów sposobem. Odczekaj 2-3 godziny od rozpoczęcie imprezy. Potem po prostu wejdź z założeniem, że wszyscy będą tak pijani, że nie zauważą Twojego się wproszenia.
Czy wprosiliście się kiedyś na imprezę? Jak to zrobiliście? Dajcie nam znać w komentarzu!
Ja uwazam ze wpraszanie sie na inoreze do czyjegos domu bez pytania jest bezczelne i swiadczy o braku dobrych manier.