Sklepy pełne są nosideł, jednak większość dostępnych w sprzedaży, pomimo rozlicznych certyfikatów nadanych przez tajemnicze organizacje, nie służy zdrowiu dziecka. Przeważnie takie nosidła są usztywniane, a panel znajdujący się pomiędzy nóżkami malucha jest wąski. Takie nosidło nie tylko nie chroni niedojrzałego układu kostno-stawowego niemowlęcia, ale wręcz naraża je na urazy i długotrwałe zniekształcenia. W sztywnym nosidełku ciężar dziecka opiera się na wąskim pasku między nóżkami – nie tylko miażdży on boleśnie krocze, ale również powoduje, że kręgosłup dziecka jest niepotrzebnie obciążany. Charakterystyczną cechą sztywnych nosideł (zwanych zresztą przez znawców tematu “wisiadłami”) jest też to, że dziecko porusza się w nich zbyt swobodnie i odstaje od rodzica, co może skończyć się nadwyrężeniem mięśni maluszka. Nie tylko jednak zdrowie dziecka wystawiane jest na ciężką próbę. Ponieważ niemowlę znajduje się dość nisko, a jego ciężar nie jest równomiernie rozkładany na ciele rodzica, przeważnie zaczyna on dość szybko odczuwać dolegliwości kręgosłupa, bóle mięśni ramion i karku. Musi też przyjmować dość nienaturalną pozycję, więc na kontuzję narażone są i jego nogi.
sxc.hu
Jaka jest więc alternatywa dla sztywnego wisiadła – oprócz chusty?
Na całym świecie kobiety od wieków nosiły dzieci – w końcu wózek niemowlęcy to dość świeży wynalazek. W Meksyku było to rebozo, w Afryce różnego rodzaju chusty, natomiast w Azji – najróżniejsze nosidła. I to one właśnie podbijają serca (i kręgosłupy) rodziców w innych częściach świata.
Na zdjęciu widać dziecko noszone w mei-tai, klasycznym nosidle chińskim. Mówiąc najprościej można opisać je jako prostokąt z 4 pasami przymocowanymi na rogach. Dolne pasy są poziome i służą do obwiązania noszącego w talii, górne zaś przyszyte są pod kątem i oprócz tego, że stanowią szelki “plecaczka”, mają za zadanie podpierać pupę dziecka – odpowiednio zaplecione. Przykładowa instrukcja wiązania MT: http://oppamama.fm.interia.pl/jmt.html
Kolejną odmianą miękkiego nosidła jest onbuhimo, pochodzące z Japonii. Od MT różni się tym, że nie ma dolnego pasa, zastąpionego jedynie przez dwa kółka doszyte na dole panelu. Przykładowa instrukcja: http://www.kangoogoo.com/?pl_instrukcja-nakladania-onbuhimo-z-przodu,30
Najtrudniejsze w zakłądaniu i wiązaniu jest koreańskie podaegi. Ono u dołu nie ma żadnych ułatwień, pasów ani kółek, dlatego używanie go wymaga od rodzica sporej zręczności, zwłaszcza gdy chcemy zawiązać dziecko na plecach. Przykłądowa instrukcja: http://bilingualbaby.files.wordpress.com/2009/07/podeagi-brochureblog.jpg
Podobne do podaegi są też hmong i bei
Oprócz tradycyjnych nosideł pochodzących z Azji możesz zdecydować się również na nosidło ergonomiczne. To produkt bardziej zaawansowany technicznie, choć nadal zdrowy i bezpieczny dla dziecka. Nie trzeba go wiązać, a jedynie pozapinać odpowiednie klamerki – pod względem zakładania można więc je porównać do klasycznego plecaka ze stelażem. W takim nosidle ciężar rozkłada się po kości krzyżowej i udach dziecka, nie obciążając kręgosłupa. Trzeba jednak pamiętać, że o ile w chuście można nosić dziecko od dnia narodzin, to nosidła, czy to tradycyjne, czy nowoczesne, przeznaczone są dla dzieci przynajmniej stabilnie trzymających głowę, a najlepiej – siedzących. Noworodka należy nosić w chuście, dobrze podtrzymującej główkę.
Z którymi z nosideł mieliście już do czynienia? Które sprawdzało się najlepiej? Podzielcie się opiniami.