– 4 bardzo dojrzałe banany, pieczone (instrukcja na końcu)
– 1 i 1/2 szklanki mąki bezglutenowej
– 1 szklanka cukru
– 1 łyżeczka sody oczyszczonej
– 1 łyżeczka soli
– 100 g masła
– 2 duże jajka
– 2/3 szklanki maślanki
– olejek lub cukier waniliowy
– 1/2 szklanki siekanych orzechów (miękkich – włoskich, nerkowców)

Wykonanie:

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Foremkę keksówkę nasmaruj masłem. Mikserem z końcówką do wyrabiania ciasta wymieszaj mąkę, cukier, sodę, sól i masło. Gdy masa jest jednolita, dodaj po jednym jajku, a następnie – stopniowo – maślankę. Ubijaj, aż masa stanie się puszysta. Wmieszaj teraz banany, wanilię i orzechy i dokładnie wymieszaj.

Ciasto przełóż do nasmarowanej masłem foremki i przykryj folią aluminiową. Piecz godzinę i piętnaście minut, ale pamiętaj o sprawdzaniu, czy ciasto się nie przypala, a patyczek w nie wbity wychodzi czysty i suchy.

Zanim zaczniesz kroić chlebek, odczekaj przynajmniej kwadrans.

Pieczone banany:

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Na blasze rozpostrzyj folię aluminiową, a na niej ułóż banany w skórce, nacięte w kilku miejscach. Piecz, aż skórka będzie czarna, a z nacięć zacznie wydobywać się sok. Zwykle, dla przeciętnej wielkości banana, czas pieczenia to około 15 minut. Wyjmij blachę z piekarnika i zostaw do ostygnięcia. Nie próbuj rozbrajać bananów, póki nie będą zimne. Obierz banany a ich miąższ rozgnieć widelcem.

Czy znacie inny przepis na to ciasto? Podajcie go w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułChleb maślankowy – przepis
Następny artykułKuleczki serowe z przyprawami – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here