Do ich wykonania będzie potrzebne:

4 białka
200 g cukru
300 g wiórków kokosowych
¾ łyżeczki ekstraktu z wanilii
szczypta soli

Piekarnik rozgrzać do 160 stopni C. Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli. Następnie stopniowo wmieszać cukier, cały czas ubijając. Dodać ekstrakt z wanilii i wiórki. Ciasto kłaść łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, formując ciasteczka w kształcie kulek. Piec w nagrzanym piekarniku ok. 20 minut.

Jeśli chcemy uzyskać bardziej egotyczny smak, należy do ciasta na kokosanki dodać kilka kropel cytrynowego aromatu lub drobno otartą skórkę z jednej cytryny.

Czekoladowe kokosanki są ciekawą wersją kokosowych ciasteczek. Do ich przygotowania będzie potrzebne:

4 białka
160 g cukru
300 g wiórków kokosowych
3 łyżki kakao
3 łyżki mąki
100 g czekolady
szczypta soli

Piekarnik rozgrzać do 170 stopni C. Do białek wsypać szczyptę soli i ubić je na sztywno, stopniowo dodając cukru. Następnie wmieszać kakao wymieszane z mąką, ciągle ubijając i delikatnie dodać wiórki oraz startą na drobnej tarce czekoladę. Piec w nagrzanym piekarniku ok 30 minut.

Czekoladowe kokosanki możemy po upieczeniu polać czekoladowa polewą i posypać drobno posiekanymi uprażonymi wcześniej w całości laskowymi orzechami.

Znacie inny przepis na kokosanki? Podzielcie się nim w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCiasto lodowiec – przepis
Następny artykułJak szukać pracy?

Agnieszka Pietnoczka - od dwóch lat prowadzi blog kulinarny DOMOWE GOTOWANIE, na którym zamieszcza przepisy oraz zdjęcia wykonywanych przez siebie potraw. Nie ukrywa, że jej specjalnością są wypieki. Jak sama pisze, stworzyła swój blog dla "początkujących domowych kucharzy i poszukiwaczy nowych smaków". Jest specjalistą działu Kulinaria serwisu SPEC.PL, który wzbogaca nie tylko w swoje przepisy, ale również w autorskie zdjęcia.

Zobacz stronę naszego specjalisty:

- Domowe gotowanie

 

Nasz specjalista pisze o sobie:

Gotuje od lat. Jak większość z nas zaczynałam pomagając mamie w przygotowaniu obiadu. Pod jej okiem obierałam ziemniaki, doprawiałam surówki, ucierałam ciasta i kremy. W końcu nadszedł czas pełnej samodzielności i niezależności w wyborze niedzielnego menu czy kulinarnych eksperymentów.

Swoich najbliższych raczę w domu zapachem piekącego się pieczywa i ciasta, gotującej się zupy, duszącego się w aromatycznych przyprawach mięsa i świeżo pokrojonych ziół. Z przyjemnością obserwuję wzrost ich apetytów na widok cieszących oko potraw. Z satysfakcją nakładam dokładki i odbieram puste już talerze. 

Co daje mi upieczenie chleba, upichcenie rosołu, usmażenie kurczaka z warzywami po tajsku czy wykonanie muffinek? Niesamowitą przyjemność z obserwacji przemiany poszczególnych składników o różnych smakach, konsystencji i pochodzeniu w brzmiące jednym tonem danie. Poczucie siły i umiejętności własnych rąk: ugniatających, lepiących, czujących drobiny soli, gładkość schłodzonego francuskiego ciasta, wilgoć śmietany i tłustość masła w kruchym spodzie, ulotność tortowej mąki i chropowatość skórki razowca. 

Z pasją przygotowuję nowe potrawy wyszukując ciekawe przepisy, czytając przeróżne fora, kupując kolejne kucharskie książki czy podglądając na YouTube podobnych do mnie amatorów dobrego jedzenia. Kiedy wchodzę do kuchni odbywam kulinarną wycieczkę dookoła świata, o której marzę od lat. Foccacia, won ton, chlebek naan, curry, banana bread, tarta i pizza to tylko niektóre z najsmaczniejszych przystanków owej - realizowanej na razie tylko w domu - podróży. Dzięki zdjęciom i kulinarnemu blogowi mogę utrwalić spędzoną w kuchni chwilę i wracać do opublikowanych przepisów na niemożliwych do zgubienia stronach wirtualnego notatnika. 

Przede mną jeszcze tyle do ugotowania, tyle do upieczenia, dodania i wymieszania. Mam nadzieję, że wszystkiego zdążę spróbować:)

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here