W krajach wysoko rozwiniętych, jednoosobowe gospodarstwa domowe stanowią jedną z liczniejszych grup. W Polsce również sytuacja zaczyna się radykalnie zmieniać. Do 2002 roku, liczba osób samotnych w Polsce prowadzących gospodarstwo domowe, wynosiła niespełna 25%. To prawie o siedem procent więcej niż dwadzieścia lat temu. Dodatkowo, na rynek wchodzi pokolenie wyżu demograficznego z lat 1978–1986, czyli osoby między dwudziestym czwartym a trzydziestym drugim rokiem życia, aktywne zawodowo, pragnące stabilizacji. Młodzi ludzie nie zawsze chcą zakładać rodziny, aby się usamodzielnić. Najpierw pragną stabilizacji finansowej, której wyznacznikiem jest w dzisiejszych czasach posiadanie mieszkania. Nie jest to jednak łatwe. Wysokość płac, system podatkowy, zaostrzone warunki kredytowania, rodzaje umów o pracę nie gwarantujące zdolności kredytowej, a koszty związane z utrzymaniem często na wstępie skreślają młodego człowieka. Skazany on jest na kontynuowanie mieszkania z rodzicami, wynajmowanie lokalu często z obcymi ludźmi lub co gorsza coraz częściej wchodzenie w nie do końca przemyślane relacje, ze względu na wygodę ekonomiczną. Ponad 80% ankietowanych ludzi w wieku 20–25 lat nie deklaruje zakupu mieszkania ze względu na brak środków i perspektyw na ich zgromadzenie.

Dodatkowym utrudnieniem jest rynek nieruchomości, który nie jest bogaty w mieszkania o małym metrażu, co więcej potrzeby związane z budownictwem, nadal nie są w pełni zaspokajane. Nowelizacja ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania z 8 września 2006 roku, powszechnie znana jako program „Rodzina na swoim”, ma poprawić sytuację pokolenia wyżu demograficznego, a w szczególności tej jego części, która decyduje się obecnie na samodzielne życie. Czy na pewno?

Program ma potrwać do końca 2012 roku, czyli teoretycznie singiel będzie miał dwa lata na decyzję o zakupie mieszkania. Maksymalny wiek kredytobiorcy do trzydzieści pięć lat. Ograniczy to więc możliwości „singla po przejściach”. Limity cen nieruchomości, jakie będzie można zakupić za kredyt z dopłatą, zostaną zmniejszone o 14%, co stanie się dużym utrudnieniem, biorąc pod uwagę ceny za metr kwadratow w większych ośrodkach miejskich. Kolejnym problemem jest fakt, że mieszkanie będzie można kupić jedynie od dewelopera. Najprawdopodobniej również jedynie na rynku pierwotnym. Co oznacza dodatkowe koszty. Singiel będzie mógł uczestniczyć w programie, jeśli wcześniej, jak i obecnie, nie posiada żadnej nieruchomości. Kupowany lokal nie będzie mógł mieć więcej niż pięćdziesiąt metrów kwadratowych, z czego dopłata będzie obejmować maksymalnie trzydzieści pięć metrów kwadratowych. Mieszkań o takim metrażu na rynku jest o 70% mniej. Znalezienie odpowiedniego mieszkania może okazać się więc dla singla prawie niemożliwe. Nie zmieni się sposób finansowania. Rząd przez pierwsze osiem lat okresu kredytowania będzie dopłacał 50% kwoty odsetek od kredytu.

Program „Rodzina na swoim” okazał się bardzo popularny. Małżeństwa i osoby uprawnione do skorzystania z programu często chętnie sięgały po pomoc. W przypadku singli, nowelizacja ustawy ma swoje dobre i złe strony. Dobrą jest to, że w ogóle będzie, złą – niektóre obostrzenia. Trzeba również wziąć pod uwagę, że dziś nawet pary mają spore trudności ze zdolnością kredytową i zakupem wymarzonego mieszkania. Jedynie dobrze usytuowane osoby samotne będą mogły pozwolić sobie na zakup. W Warszawie co drugie kupowane u dewelopera mieszkanie trafia do rąk singla. Wejście w życie nowelizacji jest więc powodem do radości dla firm obracających nieruchomościami. Ustawa zaleczy nieco problem mieszkaniowy, nie jest ona jednak wystarczającym pomysłem i jedynie niewielki procent osób będzie mógł na niej skorzystać. Cała reszta młodych osób marzących o własnych czterech ścianach, w zamian za kosztowny najem, na inne pomysły i polepszenie sytuacji na rynku będzie musiała jeszcze długo czekać.

Korzystaliście z pomocy programu „Rodzina na swoim”? Uważacie, że program ten jest w stanie zmienić sytuację na rynku nieruchomości?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCzy warto zabierać psa do salonu pielęgnacji?
Następny artykułJak systematycznie oszczędzać?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here