Wybór doradcy na pewno nie może być losowy, przypadkowy czy spowodowany miła aparycją kandydata. Nie każdy kto na wizytówce ma napisane „doradca” jest faktycznie doradcą i nie każdy, kto siedzi na stanowisku oznaczonym „specjalista” udzieli specjalistycznej porady. Jednakże myślenie, że w XXI wieku doskonale poradzimy sobie sami bez odpowiedniej wiedzy i ciągłego uzupełniania jej o nowości na rynku finansowym- jest niestety archaiczną mrzonką. Musielibyśmy długie godziny spędzać przed monitorem komputera śledząc rynki, słupki wykresy i notowania.

Instytucje finansowe zatrudniając pracowników, często kierują się innymi niż nam się wydaje kryteriami. Niestety w znacznej większości przypadków ważny jest wynik finansowy danej instytucji, czyli ile uda się zarobić za pomocą zatrudnionego „doradcy”. Wtedy najważniejsze nie stają się kompetencje przyszłego pracownika, bo te można uzupełnić krótkimi szkoleniami, ale jego predyspozycje. Jego zdolności do przekonywania. Nie ubliżając żadnemu doradcy, bo sama długo byłam jednym z nich- jeśli osoba z wykształcenia będąca chemikiem ma świetne predyspozycje sprzedażowe, z miejsca stanie się sprzedawcą z mianem doradcy na wizytówce. Oczywiście nie można tu nikogo dyskryminować, z czasem może okazać się że ten chemik stanie się wytrawnym specjalistą . W drugą stronę działa to tak samo. Nie każdy po ukończeniu studiów na wydziale bankowości będzie umiał doradzić nam jaki kredyt wybrać, czy w co zainwestować pieniądze. Jak więc się w tym odnaleźć?

Przede wszystkim trzeba umieć odróżnić sprzedawcę od doradcy. Sprzedawca to ktoś, kto z uporem maniaka będzie naciskał na zakup danego produktu. A to z powodu planu, jaki został na niego nałożony. Określonej liczby kredytów czy polis, które musi sprzedać danego miesiąca. Nie oznacza to, że dobry specjalista tego planu nie ma. Ma, ale komfort rozmowy z taką osoba jest inny. Instytucje finansowe pozwalają sobie na duże koszty, zatrudniając masę ludzi i sprawdzając którzy nadają się na doradców. Rotacja w takich firmach czasem ma częstotliwość nawet miesięczną. Obecnie zatrudnianych jest tysiące młodych ludzi, którzy próbują swoich sił jako doradcy, z marnym skutkiem zarówno dla wizerunku firmy, jak dla siebie i co najważniejsze – dla naszych portfeli. Młody wiek nie powinien jednak zrażać. Najważniejszy jest staż pracy danego doradcy. Nie koniecznie w obrębie jednego banku czy towarzystwa, ale w obrębie danego sektora finansowego. Wiedzy o inwestycjach nikt nie nauczy się podczas dwu tygodniowego szkolenia wstępnego. Myślę, że nie wystarczy nawet rok czy dwa pracy. To samo tyczy się bankowości. Im dłuższy staż pracy w danym sektorze finansów, tym większe szanse na kompetencje doradcy, a co za tym idzie na trafność jego decyzji w stosunku co do nas.

Wybierając doradcę powinniśmy najpierw zastanowić się nad doborem instytucji, z którą chcemy się związać. Warto wybierać tę o znanej sprawdzonej marce, z dużym kapitałem zakładowym, jawną polityką firmy. Duże nie znaczy drogie. Obecnie firmy prześcigają się promocjach, unowocześnieniach i ułatwieniach dla klienta. Jeśli zaś wybieramy mniejsze instytucje, warto zapytać o fundusze gwarancyjne- czyli kto nam odda nasze oszczędności i do jakiej kwoty, jeśli firmie podwinie się noga. Raczej odradzam udawanie się do kompleksowego doradcy, który przedstawia nam ofertę wielu firm. Jak wiadomo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Bardzo często firmy doradcze, zwłaszcza te zajmujące się kredytowaniem konsumenta, pobierają prowizje za swoje usługi od klienta lub od banków. Klient nie jest obciążony prowizją za usługi, ale bank wypłaca „doradcy od wszystkiego” wynagrodzenie za przyprowadzenie do niego klienta.

A te prowizje są wyższe, lub niższe. Banki płacą lepiej lub gorzej. Doradca nie koniecznie „doradzi” nam to co dla nas najlepsze, ale to na czym on sam zarobi najlepiej. Takie kompleksowe doradztwo ma sens kiedy kompletnie nie orientujemy się w rynku finansowym, i udajemy się do znanej i poważanej firmy, której reputację warto sprawdzić samemu. Wtedy rozmawiajmy z wykwalifikowanym pracownikiem, ponieważ poznanie oferty dwudziestu kilku banków, wymaga czasu i zaangażowania.

Kiedy już znajdziemy odpowiadająca nam instytucję, i chcemy związać się z nią na dłuższy okres czasu, warto poszukać sobie odpowiedniego specjalisty w jej obrębie. Osoby która przygotuje dla nas ofertę kredytową, plan emerytalny inwestycyjny czy ubezpieczenie. Polacy mają ogromne skrupuły w mówieniu o swoich oszczędnościach, czy zadłużeniach. Jeśli już zdecydowaliśmy się powierzyć komuś te sferę życia, nie wolno bać się otwarcie o niej dyskutować, wymagać i rozliczać z efektów pracy. Doradca finansowy staje się trochę naszym pracownikiem. Chcemy czy nie zarabia na nas, ale dobrze wybrany pozwoli zarobić nam. Otwartość otwartością, ale kierowanie się zasadą ograniczonego zaufania też nie zaszkodzi. Podczas pierwszego spotkania z doradcą, nie jesteśmy zobligowani do podpisywania żadnych dokumentów. Samo spotkanie nie zobowiązuje nas praktycznie do niczego, warto więc w miarę możliwości czasowych odbyć ich kilka. Czasem nawet „przesłuchać” kilku doradców z tej samej instytucji, w tym samym temacie, po to tylko aby sprawdzić, na ile ich wiadomości się pokrywają, i których z nich ma ich po prostu więcej. Same kompetencje też nie wystarczą, ważny jest sposób komunikacji, czy łatwo nam nawiązać rozmowę z daną osoba, czy jest uważna, czy słucha i odpowiada rzetelnie na pytania. Komunikat wychodzący nie zawsze musi być zrozumiany tak jak chcemy przez słuchacza, a nieporozumienia w kwestii pieniędzy zrodzą jedynie napięcia. Dużym błędem jest zrażanie się do instytucji, kiedy nie doszliśmy do porozumienia z danym doradcą. Czasem naprawdę dobra oferta może być naprawdę źle przedstawiona. Lub też z powodu braków w wiedzy pracownika ponieśliśmy straty. Wtedy warto udać się do placówki spróbować rozwiązać problem, jeśli wynika on z procedur czy też niekorzystnych produktów należy rozejrzeć się za inną firmą. Jeśli nieporozumienie było wynikiem niekompetencji czy źle dobranej oferty, może warto po prostu zmienić doradcę. Uprzedzając się do człowieka najczęściej uprzedzamy się do marki jaką reprezentował.

Czysta ludzka sympatia powinna się pojawić na samym końcu. Ogromnym błędem jest wybieranie doradcy, bo się ładnie uśmiechał, bo znał dobre żarty, bo to znajomy mojego znajomego (nie chciał powiedzieć którego bo obowiązuje ochrona danych osobowych). Zabieg z poleceniem jest już doskonale znany. Doradca powołuje się na naszego znajomego, który podał mu namiary z myślą że ta oferta będzie dla nas odpowiednia. Jest to tylko haczyk, do nawiązania rozmowy. Rzadko kiedy okazuje się to sprawdzoną informacją. Pieniądze to jednak pieniądze i ładne oczy mogą być tylko dodatkiem do efektów pracy ich właściciela.

To co warto dodać w kwestii doboru doradcy, to że nie musimy się przywiązywać do jednej osoby. Nie każdy bank ma dobra ofertę ubezpieczeniową, a nie każdy ubezpieczyciel dobry pakiet inwestycyjny. Otwarcie na nowe spotkania, na nowe pomysły i elastyczność to ważna cecha. Myślenie że ma się od lat tego samego doradcę w obrębie jednej placówki, i może ofertę z zakresu emerytur ma kiepską w porównaniu z innymi, ale za to tyle razy udzielał chwilówek nie jest do końca dobre. To my mamy ostateczną decyzyjność i największy wpływ na to jak zagospodarujemy nasze pieniądze. Mało profesjonalna i źle widziana w sferze finansów wydaje się być empatia. Na koniec jednak dodam że doradca też człowiek. Też ma szefa, dziecko czekające w przedszkolu, psa gryzącego buty tuż przed wyjściem, i żonę psiocząca że umawia się na spotkania po dwudziestej. Nawet najlepszy i najbardziej wykwalifikowany może mieć zły dzień, warto nie psuć mu go bardziej.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Wypowiadajcie się w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak wyrobić kartę kierowcy?
Następny artykułBIK – informacje

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here