Pierwsza podstawowa zasada to nie łączenie spraw finansowych z miłością czy przyjaźnią. Jest bardzo trudna, ponieważ w grę wchodzą emocje. Pożyczanie pieniędzy ukochanemu, czy najlepszej przyjaciółce, może szybko i skutecznie z ukochanego zrobić byłego ukochanego,a z przyjaciółki wroga. Emocje w podejmowaniu decyzji finansowych są bardzo złym doradcą. Może to oburzać, bo w końcu znamy się tyle lat, ufamy sobie, jesteśmy tak blisko. Nie ma potrzeby aby się bać. A jednak jest. Ryzykujemy utratą I przyjaźni, i pieniędzy. To samo a nawet z większą podejrzliwością, tyczy się nowo zawartych znajomości i relacji. Oszustwa na tle uczuciowym to już klasyczne chwyty. Mówiły jaskółki, że niedobre spółki. Przestarzałe powiedzenie ma jeden ważny przekaz. Jeśli planujemy otwarcie firmy z kolegą, z którym kopaliśmy piłkę od dzieciństwa, nie zawsze okaże się to katastrofą. Będzie nią, jeśli w zaufaniu do kolegi nie zaczniemy od początku jasno określać podziału zysków, czy odpowiedzialności za straty. W żadnym wypadku, ani w oparciu o żaden stopień zażyłości, nie powinniśmy ustaleń finansowych robić na przysłowiową gębę. Interesy powinny mieć odzwierciedlenie na papierze. Nawet pożyczki dla przyjaciół. Prawdziwi zrozumieją to i nie będą mieli do nas pretensji.
Uczmy się mówić nie. Często podejmujemy jakąś decyzje finansową, nie do końca przekonani o jej słuszności, ponieważ z jakichś powodów ciężko nam powiedzieć nie. Polacy mają ogromny problem z asertywnością. Odpowiedni dobór argumentacji partnera biznesowego, może zwyczajnie narazić nas na nietrafne decyzje. Jeśli „nie” nie może nam przejść w danej chwili przez gardło, zatrzymajmy się i poprośmy o więcej czasu na zastanowienie. Skonsultujmy decyzje z kimś zaufanym, spoza obrębu , którego dotyczy sprawa. Może wtedy łatwiej będzie nam odmówić. Kolejny problem to zadawanie pytań. Często podczas rozmowy czy to z doradcą finansowym, ubezpieczeniowym, czy każdym innym, pojawiają się w rozmowie pojęcia, których nie rozumiemy. Ze strachu przed ośmieszeniem, nie prosimy o ich wytłumaczenie. To ogromny błąd. Podejmujemy decyzje o wydaniu naszych pieniędzy. Uczmy się wiec pytać, nawet o najbardziej banalne z punktu widzenia finansisty rzeczy. Cierpliwie powinien on nam tłumaczyć pojęcia, które nie są dla nas jasne. Jeśli wytłumaczy i nadal nie czujemy się usatysfakcjonowani, prośmy o inny dobór słów i ponowne wytłumaczenie. To żaden wstyd, to normalne.
Najważniejsza zasada, to czytanie podpisywanych dokumentów. Apelowałam już o to nie raz. Podpisywanie umów pożyczkowych, dokumentów kupna sprzedaży, czy innych bez czytania, to zwyczajne proszenie się o guza. Przyda się tutaj także umiejętność zadawania pytań. Jeśli jakiś paragraf umowy jest dla nas niezrozumiały, prośmy o jego wytłumaczenie. Chodzi o nasze pieniądze. Często zakup działki pod budowę domu, oznacza dla nas zaciągnięcie sporego kredytu, lub wydanie oszczędności życia. Jak wobec tego, możemy podpisywać umowę, bez wcześniejszego przeczytania jej treści, czy sprawdzenia ksiąg wieczystych. Kolejna złota zasada mówi „im większą kwotę masz wydać, tym więcej uwagi poświeć na sprawdzenie interesu”. Bierzemy kredyt hipoteczny, nie pokładajmy ufności w opinii kolegi, który polecił nam bank X. Sprawdźmy ofertę innych banków. Kupujemy mieszkanie na rynku pierwotnym, sprawdźmy w internecie wcześniejsze inwestycje dewelopera. Kupujemy używany samochód, pokuśmy się o wydanie stu złotych na sprawdzenie jego stanu technicznego u mechanika i prawnego na policji.
Unikajmy niejasnych źródeł pożyczek pozabankowych. Nie pożyczajmy pieniędzy, od prywatnych ogłaszających się w gazetach inwestorów, nie mających wsparcia jakiejkolwiek instytucji. Umawiając się z doradcami finansowymi, poczytajmy troszkę na temat stosowanych przez nich środków manipulacji. Wybierajmy z rozwagą stałego doradcę finansowego, nie zawsze jednego od wszystkich produktów.
Dużych zakupów, opiewających na większe kwoty nie róbmy w pospiechu. Planujmy domowy budżet i wydatki. Jeśli ktoś namawia nas na zakup czegoś, czego nie mieliśmy zaplanowanego w budżecie, zastanówmy się dwa razy czy jest nam to potrzebne. W pierwszej chwili, kiedy zadziałają emocje, będziemy uważać że tak. Jak „prześpimy się z problemem” może okazać się, że nowy LED-owy telewizor, nie jest nam wcale potrzebny, skoro rok temu na raty wzięliśmy plazmę. Korzystając z bankowości elektronicznej, ustalajmy hasła nie będące sumą liczb z naszej daty urodzenia. Hasło powinno zawierać ciąg liter, liczbę i znak specjalny. Pod żadnym pozorem nie podawajmy haseł osobom, które proszą o to droga mailową. Zachęcam do przeczytania artykułu na temat oszustw nigeryjskich, aby wiedzieć dlaczego nie warto odpisywać na maile, informujące nas o szansie zarobienia góry złota.
Uwaga!
Bądźmy czujni. Jesteśmy konsumentami i mamy pełne prawo do wyboru, domagania się jakości, sprawiedliwości. Czasy kiedy o wyborze produktu czy usługi decydował dostęp do niej, minęły bezpowrotnie. Możemy i powinniśmy bacznie przyglądać się swoim finansom. Nikt nie powinien mieć do nas o to pretensji. Nie oznacza to jednak, że mamy zamknąć się w sobie i z podejrzliwością patrzeć na panią w jarzyniaku, czy przypadkiem i ona nie chce nas oszukać wciskając za droga marchew. Ostrożności nie powinniśmy kojarzyć z przesadą, a otwartości z naiwnością.
Żaden szanujący się doradca finansowy czy handlowy, nie będzie uprawiał akwizycji. Jeśli do naszych drzwi puka sprzedawca, raczej nie zapraszajmy go do domu. Jeśli jest nachalny, poprośmy o wizytówkę, poinformujmy że sprawdzimy w internecie firmę i w razie zapotrzebowania na jego produkt czy usługę, będziemy się z nim kontaktować. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych, które często padają ofiarą oszusta akwizytora. Młodzi ładnie ubrani ludzie, informują o konieczności zainstalowania czujnika gazu, postawionej przez administrację. Starsza osoba bez sprawdzania tożsamości osoby, którą wpuściła do domu, bez telefonu do administracji, wpłaca zaliczkę na czujnik, którego nigdy nie otrzyma. Lub co gorsza pada ofiara kradzieży.
Nie każdy chce nas wprost perfidnie oszukać. Czasem chodzi o niewinne naciągniecie nas na zakup czegoś czego nie mieliśmy w planach. Dlatego tak ważne jest planowanie budżetu i robienie przemyślanych zakupów. Wychodząc do supermarketu, będącego geniuszem marketingu, zjedzmy posiłek. Na głodnego kupimy więcej niż myślimy. Róbmy listę zakupów. Znamy ceny, podliczajmy więc, ile pomożemy wydać i tylko taką kwotę bierzmy ze sobą. Dodając maksymalnie 20% na zachcianki. Jak się okazuje ponad 70% kupowanych przez nas w supermarkecie produktów, to zachcianki.
Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Wypowiadajcie się w komentarzach.