Duże znaczenie ma też nasz temperament, skłonność do hazardu i podejmowania ryzyka. Inwestować można na bardzo wiele sposobów. Gra na giełdzie czyli aktywna sprzedaż i kupno akcji z dnia na dzień to jeden z nich. W tym celu musimy w sposób bardzo wnikliwy analizować rynek, a do tego potrzeba czasu i narzędzi. Można również zastanowić się nad wieloletnimi perspektywami spółek. Analiza kondycji finansowej danej firmy, oparta o wyniki w poprzednich latach, popyt na oferowane przez nią dobra, czy sytuacja gospodarcza, pozwolą na wybranie tych, o najlepszych rokowaniach. Można zakupić takie akcji i „trzymać je” przez okres nawet kilku lat. Możemy inwestować w jedne tylko akcje lub dywersyfikować portfel, kupując kilka czy kilkanaście różnych „firm”. Ta druga opcja jest lepsza z puntu widzenia ryzyka. Zmniejsza się ono, kiedy rozkładamy aktywa w kilka różnych gałęzi rynku.

Podstawą jest odróżnianie pojęć. Akcje to części wartości firmy. Ich zakup powoduje, że stajemy się w jakiś sposób współwłaścicielami danego przedsiębiorstwa. Zarabiamy kupując je taniej, a sprzedając drożej. Obligacje to papiery dłużne. Są dowodem pożyczki, jaką jej właściciel udzielił wystawcy obligacji (Skarbowi Państwa, miastu gminie czy firmie prywatnej). Obligacja uprawnia do otrzymywania odsetek i zwrotu kapitału, lub do otrzymania jej wartości nominalnej w przypadku gdy była sprzedawana z dyskontem. I jedne i drugie posiadają swoje notowania na giełdzie, przy czym inwestycje w obligacje uważane są za nieco bezpieczniejsze. Większość akcji notowana jest w sposób ciągły. Każdego dnia od 9.30 do 16.10 trwa sesja, podczas której zawierane są transakcje kupna i sprzedaży. Od 16.10 do 16.20 przyjmowane są zlecenia na zamknięcie. Ostatnie dziesięć minut do 16.30, nazywane jest dogrywką. Podczas niej, transakcje mogą być zawierane tylko po cenie dziennego zamknięcia. Obserwację notowań w czasie rzeczywistym będziemy mieli umożliwioną poprzez biuro maklerskie, które udostępni nam odpowiednie narzędzia. Przy czym jeśli nie posiadamy zbyt wysokich obrotów na założonym w domu maklerskim rachunku, taki dostęp będzie odpłatny.

Split to kolejne trudne dla początkującego pojęcie, a oznacza ni mniej ni więcej niż podział akcji. Często ma to na celu zwiększenie liczby akcji będących w obrocie. Przykładowo kupujemy sto akcji po cenie dziesięciu złotych. Przeprowadzony zostanie split 1;5, będziemy mieli pięćset akcji w cenie dwóch złotych. Często następuje po takim manewrze efekt psychologiczny, polegający na zwiększonym popycie. Mylącym parametrem może być wycena spółek. Są one notowane z różnymi cenami. Nie znaczy to jednak ,że spółka kosztująca pięć złotych, jest tańsza niż spółka notowana po pięćset złotych. Cenę trzeba odnieść do wartości księgowej, zysków, czy wypłacanej dywidendy. Spółka kosztująca pięć złotych, może być przewartościowana jeśli nie ma dużych zysków, a ta kosztująca pięćset złotych, może być niedowartościowana. Stanie się tak na przykład jeśli zysk roczny przypadający na akcję będzie rzędu stu złotych. Cena akcji może się zmienić przy splicie. Istnieją dwa sposoby analizy giełdowej. Pierwszy to analiza techniczna, polegająca na obserwacji cen akcji z przeszłości. Tworzone są różnego rodzaju wskaźniki i oscylatory pomocne w przewidywaniu przyszłych zachowań cen spółki. Bazą do analizy są różne wykresy cen przedstawiane liniowo, słupkowo, punktowo, czy w postaci świec japońskich. Druga formą jest analiza fundamentalna. Bazuje ona na wynikach finansowych firmy, zyskach, zadłużeniu, płynności na chwilę obecną i w przeszłości. Obie formy bardzo się od siebie różnią. Analiza fundamentalna to bardzo wnikliwe wręcz księgowe podejście do przewidywania kondycji firmy, a tym samym do wyników jakie można osiągnąć inwestując z nią.

Wszyscy chyba wiedzą, co oznacza giełdowa hossa. Jest to okres wzrostu cen akcji, trwający od kilku do kilkunastu lat. Można ją porównać do napełniającego się balonika. W chwili przesytu balonik pęka i mamy do czynienia z bessą. Czyli spadkiem cen akcji trwającym czasem nawet kilka lat. Nie zawsze jest to jednak drastyczny spadek. Niektóre notowania mogą generować zyski, nazywamy je wtedy korektą spadków. W trakcie trwania hossy spółki starają się gromadzić kapitał. Aby było to możliwe, często oferują emisję nowych akcji, po atrakcyjnej cenie w stosunku do ceny rynkowej, dodając do nich prawo poboru. Akcjonariusz mający w portfelu akcje takiej firmy, ma prawo objęcia nowych akcji w liczbie wyznaczonej przez przedsiębiorstwo. Prawa poboru mogą być notowane na giełdzie. Nawet osoby nie posiadające dotychczas akcji danej spółki, mogą zakupić prawa poboru następnie zapisać się i opłacić nową emisję akcji. W teorii emisja nowych akcji nie powinna spowodować zysku, w praktyce zaś emocje towarzyszące hossie powodują ze na nowych tanich emisjach można zarobić.

Można również czerpać zyski z dywidend. Są to części zysków spółki, wypłacane posiadaczom akcji. Walne zgromadzenie akcjonariuszy uchwala wypłatę dywidendy i jej wysokość. Wypłacana jest ona najczęściej raz do roku. Stopa dywidendy, czyli stosunek jej wielkości do ceny jednej akcji waha się najczęściej od 0,2%-10%. W dzień po wypłacie kurs akcji może się obniżyć o wartość wypłaconej dywidendy, ponieważ wartość spółki staje się nisza poprzez wyprowadzenie pieniędzy z firmy. Jeśli potrafimy trafnie przewidzieć tendencje spadkową oraz czas jej trwania, możemy stosować tak zwaną krótką sprzedaż, opłacalną w okresie bessy, czy długotrwałej tendencji spadkowej. Polega ona na pożyczeniu za opłatą akcji od biura maklerskiego, i sprzedaży tych akcji. W chwili kiedy tendencja spadkowa się utrzymuje, kupujemy te same akcje taniej i zwracamy biuru maklerskiemu. Różnica jest naszym zyskiem. Przy czym bardzo niewiele domów decyduje się na wprowadzenie krótkiej sprzedaży do swojej oferty.

Skutecznego inwestowania nie nauczymy się z żadnych poradników, czy encyklopedii. Dynamika rynku powoduje że pomimo podstawowych praw ekonomicznych, wiedza książkowa może nie być wystarczającą. Znacznie cenniejsza będzie ta, którą uzyskamy na „własnych skórach”, choć może być okupiona mniej lub bardziej bolesnymi stratami. Godne polecenia są kursy czy książki specjalistyczne, będące uzupełnieniem j wiedzy czysto merytorycznej. Do najciekawszych pozycji należą między innymi „Jak działa giełda” Michaela Becketa, „Sztuka wyboru akcji” Richarda Kocha, „Poker kłamców. Wspinaczka po ruinach Wall Street” Michaela Lewisa, „Skuteczny inwestor Williama O’neilla., „Giełda podstawy inwestowania Adama Zaremby, czy „Inwestycje giełdowe. Jak grac i wygrywać”Adama Jagielnickiego.

Nie bez powodu wiele giełdowych określeń kojarzy się ze slangiem kasynowych krupierów. Inwestowanie w giełdę jest bardzo często porównywane do ruletki, zwłaszcza przez tych którzy swoich inwestycji nie potrafią do końca dobrze przemyśleć i poddać analizie. Utrzymujący się okres giełdowych spadków, pozwala zgodnie z prawem hossy i bessy na stwierdzenie, że za jakiś czas giełda znów powróci do łask i da inwestorom zarobić. Jedno jest pewne, nawet wytrawny gracz nie może być zawsze pewien swego.

Czy informacje zawarte w tekście okazały się pomocne? Zapraszam do komentowania.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułDziałalność gospodarcza na emeryturze
Następny artykułInwestowanie w obligacje

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here