Potencjalny zarobek na odsetkach kredytu czy karty kredytowej, pozwala bankom na obniżanie kosztów prowadzenia konta, niwelowanie ich do zera, a nawet na pozwolenie klientowi na zarobienie. Czy zarobek jest realnością, jest to bardzo wątpliwe. Reklamy głoszą, że po założeniu konta otrzymamy pięćdziesiąt złotych do ręki (pod warunkiem zadeklarowania stałych wpływów na poziomie dwóch tysięcy), że zwracana nam będzie prowizja za dokonanie przelewu (wprawdzie konkurencja oferuje przelewy za darmo, a zwracane nam będzie tylko wtedy, kiedy wykonamy określoną liczbę przelewów). Kolejnym pomysłem, a raczej chwytem reklamowym mającym na celu przyciągnięcie klienta do danej instytucji, jest konto z lokata nocną. Brzmi istotnie kusząco, kiedy my śpimy nasze pieniądze pracują. Warto jednak wiedzieć, że pracują również na zwykłym koncie, (standardowe oprocentowanie rachunku oszczędnościowo rozliczeniowego to od 0,25% do nawet 2%) w zwykłej lokacie, w każdym innym instrumencie finansowym mającym dla nas oszczędzać. Środki deponowane pracują cała dobę, w różnych częściach świata, na różnych inwestycjach.

Sama lokata nocna tzw. overnight, polega na przeksięgowaniu środków na koniec dnia z rachunku bieżącego na rachunek lokaty, naliczeniu odsetek i powrocie tych środków na rachunek bieżący. Mówiąc prościej, pod koniec dnia pieniądze zgromadzone na naszym koncie, na podstawie podpisanej umowy, zostaną przelane na lokatę, będą na niej pracować w nocy, następnie zostaną wraz z odsetkami (z powodu kapitalizacji dziennej) przelane ponownie na nasze konto. Sami musimy obliczyć, czy takie rozwiązanie nam się opłaca.

Dla przykładu bank oferuje nam konto z lokata nocną oprocentowane na 5% w skali roku. Najczęściej lokata nie uruchomi się, jeśli nie zabezpieczymy na koncie odpowiedniej kwoty. Dla przykładu niech będzie to dziesięć tysięcy złotych. Zasadniczo w prawie każdej ofercie, na konto lokaty pod wieczór przelewana będzie jedynie połowa środków, czyli w przykładzie pięć tysięcy. 5000 razy 5% podzielone przez 365 dni daje nam 68 groszy zarobku. Na początku dnia kwota wraz z odsetkami pomniejszonymi o podatek belki, zostanie przelana na konto. Nie jesteśmy w stanie obliczyć dokładnego zarobku, ponieważ mamy do czynienia z kontem osobistym, na którym stale dokonywane są operacje wpłat i wypłat czy to gotówkowych czy bezgotówkowych. Lokata tak jak wspomniałam wyżej, nie uruchomi się, jeśli nie zapewnimy odpowiedniej kwoty pod koniec dnia. Jeśli uda nam się każdego dnia w roku zapewnić odpowiednią kwotę stałą dziesięciu tysięcy, zarobimy dwieście złotych w skali roku, po odjęciu podatku. Nawet niezbyt doświadczony inwestor będzie wiedział, jak zarobić więcej na innym instrumencie finansowym.

Bardzo łatwo jest dojść do wniosku, że lokata nocna dająca nam w magiczny sposób zarobek podczas snu, jest tylko chwytem reklamowym. Dla przeciętnego obywatela, który na rachunku gromadzi środki na bezpośrednią konsumpcję, zarobek będzie prawie niewidoczny. Po odjęciu kosztów utrzymania konta, właściwie nieopłacalny. Konto takie ma sens w chwili, kiedy posiada je klient zamożny. Ten jednak z całą pewnością nie będzie chciał lokować środków na zwykłym rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowym. Zwłaszcza, że w ofercie banków najwyższe oprocentowanie lokat nocnych w koncie osobistym to około 4% w skali roku. Dodatkowo przyglądając się ofertom banków, warto sprawdzić czy nasze 4% zarobku nie zostanie nam zabrane wraz z kwotą środków własnych na prowizje i opłaty bankowe. Dla przykładu Alior Bank posiada ofertę konta z lokata nocną, i choć chwali się darmowym założeniem i prowadzeniem rachunku, za posiadanie karty musimy zapłacić pięć złotych miesięcznie, jeśli Alior nie jest naszym głównym bankiem (czyli nie wpływa do niego nasze wynagrodzenie, albo co najmniej dwa tysiące złotych miesięcznie) zapłacimy dodatkowo cztery złote. Za dokonanie przelewu przez telefon i w placówce zapłacimy odpowiednio pięć i sześć złotych. Darmowe są jedynie przelewy internetowe. Bez wyższej matematyki czy dokładnych obliczeń stwierdzić można, że konto z lokatą nocną nie jest produktem do końca opłacalnym.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Zapraszam do komentowania.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułKonto małżeńskie – jak założyć?
Następny artykułKradzież karty kredytowej – co zrobić?

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here