Cebulę obierz i pokrój w plasterki. Oczyść mięso z nadmiaru tłuszczu, błon i ścięgien. Skrop je octem, obłóż cebulą i schowaj do lodówki na 48 godzin – w folii lub szczelnie przykrytym naczyniu. Przed pieczeniem natnij mięso i w każde nacięcie włóż gałązki ziół. Obierz i pokrój w słupki czosnek. Nakłuj mięso i w każdy otworek włóż kawałek lub dwa czosnku. Po naszpikowaniu posól mięso, popieprz i natrzyj oliwą. Piekarnik rozgrzej do 190 stopni.

Mięso włóż do głębokiej brytfanki, podlej szklanka wrzątku i piecz, oblewając powstającym sosem. Po 20 minutach obróć mięso, przykryj je folią aluminiowa i piecz jeszcze 45 minut. Aby sprawdzić, czy jest już gotowe, wbij w nie szpikulec w najgrubszym miejscu. Jeśli wypływający sos jest klarowny, możesz wyjąć mięso na talerz. Pozwól mu odpocząć kwadrans – jeśli zaczniesz kroić od razu, rozpadnie się. Poporcjuj w plastry. Podawaj z puree ziemniaczanym, kopytkami lub kaszą.

1,5 kg jagnięciny (może być udziec albo comber)
1 cała główka czosnku
4 łyżki oliwy
1 duża cebula
świeży rozmaryn i tymianek – po 6 gałązek
3 łyżki octu winnego lub jabłkowego
sól, pieprz

Znacie inne przepisy na jagnięcinę? Podzielcie się nimi!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułKarmelizowane jabłka – przepis
Następny artykułMoczka śląska – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here