Aby przygotować zapiekankę ziemniaczaną bez miesa należy przygotować

– 1 szklanka zielonej soczewicy
– 5-6 ziemniaków pokrojonych w 1,5-centymetrowe plastry
– 2 średnie cebule, drobno posiekane
– 2 ząbki czosnku, wyciśnięte przez praskę
– 2 strąki czerwonej słodkiej papryki
– 2 pomidory pokrojone w kostkę
– siekana natka pietruszki
– 3-4 łyżki oliwy z oliwek
– łyżeczka kminu
– listek laurowy
– płatki chili
– pieprz i sól

Wykonanie:

Zalej soczewicę litrem wody, dodaj kmin i liść laurowy. Ugotuj do miękkości i odcedź. Plastry ziemniaków ugotuj w osolonej wodzie przez ok. 10 minut. Nie pozwól im zmięknąć, powinny być obgotowane, ale zwięzłe. Na patelni podgrzej oliwę, dodaj cebulę i czosnek i podsmażaj na wolnym ogniu, aż się zeszklą. Dodaj pokrojoną w paseczki paprykę i podsmażaj kilka minut. Pomidory zmiksuj w malakserze i dodaj na patelnię. Podsmażaj jeszcze 2-3 minuty.

Do sosu na patelni dodaj soczewicę. Dopraw solą, pieprzem i chili. Duś kwadrans pod przykryciem. W wysmarowanym oliwą naczyniu żaroodpornym ułóż kawałki ziemniaków, zalej pomidorami i dodaj nieco wody. Wstaw do piekarnika, rozgrzanego do 180 stopni i piecz przez 20-25 minut.

Przed podaniem posyp posiekaną natką pietruszki. Jeśli lubisz, 5 minut przed końcem pieczenia posyp zapiekankę tartym serem żółtym.

Czy znacie inny przepis na to danie? Podajcie nam go w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułTemperatura w miejscu pracy w okresie letnim
Następny artykułKurczak w płatkach kukurydzianych – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here