Początkowo matki są dla swoich synów jedynymi kobietami, które uważają oni za ważne. Opiekują się nimi, służą dobrą radą, wsparciem i matczynym zrozumieniem. Wraz z wiekiem, gdy chłopcy zamieniają się powoli w dorosłych mężczyzn, kierują swoje uczucia ku innym kobietom. Gdy znajdą takie, które obdarzą głębokim uczuciem, chcą planować z nimi wspólną przyszłość. Po ślubie może się jednak okazać, że matki nie zrezygnowały z aktywnego uczestnictwa w życiu synów, starając się przy tym umniejszać rolę świeżo upieczonych żon.
Cechy najbardziej charakterystyczne dla maminsynków to:
– umieszczanie matki w najważniejszych planach (wspólne wakacje, organizacja własnej imprezy urodzinowej przy konsultacji z matką itp.);
– ciągłe proszenie matki o opinię zarówno w ważnych kwestiach życiowych, jak i codziennych, błahych sprawach;
– porównywanie żony do matki i próba wprowadzenia do domu zwyczajów matki (np. proszenie żony, by korzystała z przepisów kulinarnych teściowej lub kupowanie żonie prezentów, które odpowiadałyby matce lub które zakupione zostały po konsultacji z nią).
Przede wszystkim żony maminsynków, po zauważeniu problemu, powinny czym prędzej porozmawiać ze swoimi mężami. Często zdarza się, że panowie wychowywani całe życie pod ścisłym okiem matek, nie są świadomi tego, jak bardzo silny wpływ wywiera na ich życie rodzicielka. Syn powinien przeprowadzić z matką rozmowę i uświadomić, że jej zachowania i nadmierna ingerencja w życie małżonków nie jest akceptowana. Warto ustalić zasady, których nadopiekuńcza matka powinna zobowiązać się przestrzegać. Jeśli jednak kobieta nie reaguje na to, co mówi syn lub synowa, konieczna może okazać się wizyta u specjalisty. Terapia rodzinna może okazać się świetnym rozwiązaniem, gdy zbyt opiekuńcza matka nie godzi się na samodzielną terapię.
Jesteście żonami maminsynków? Co najbardziej frustruje Was w tej sytuacji? Jak sobie radzicie? Podzielcie się swoimi doświadczeniami.
A co w przypadku kiedy teściowa odmawia pójścia na terapię rodzinną i nadal nie ustępuje niszcząc związek syna?