Ogólnie rzecz ujmując, gra polega na odbijaniu piłki o ścianę w wyznaczonym polu ograniczonym liniami. Co istotne, uderzenie w linię, inaczej niż w tenisie, traktowane jest jako aut. Zawodnik serwujący ustawia się w wyznaczonym do tego polu (musi mieć przynajmniej jedną całą stopę w polu serwu). Zagrywa piłkę tak, by uderzyła bezpośrednio o ścianę frontową pomiędzy linią autu i linią serwu, a następnie by trafiła w przeciwległe pole półkortu. Zgodne z przepisami będzie również zagranie, w którym po odbiciu się od ściany frontowej piłka uderzy o ścianę boczną lub tylną.

squashFot. photoxpress.com

Po prawidłowo wykonanym serwisie, gracze odbijają piłkę na przemian, aż do momentu kiedy któremuś z nich nie uda się wykonać prawidłowego returnu. Kiedy odbicie uznajemy za nieprawidłowe? Wtedy, kiedy zdarzy się z któraś z następujących sytuacji: piłka odbije się więcej niż jeden raz od podłogi, zostanie odbita dwa razy pod rząd przez tego samego zawodnika, kiedy po uderzeniu odbije się od podłogi, zanim dotrze do ściany frontowej, wreszcie, jeżeli uderzy w blachę, w linię autu albo poza nią. Po każdej wygranej piłce serwujący zmienia pole serwu na przeciwne, aż do straty punktu.
Set rozgrywamy do 9 lub czasem do 11 punktów. Wybór pomiędzy tymi dwoma alternatywami pociąga za sobą dwa odmienne systemy punktacji. W przypadku rywalizacji do 9 oczek, gramy system „na straty”. Oznacza to, że punkt możemy zdobyć tylko przy swoim serwisie. Jeśli ta sztuka nam się nie powiedzie i przegrywamy wymianę przy swoim serwisie, punkt nie zostaje przyznany automatycznie przeciwnikowi, a odnotowujemy „stratę” i prawo serwu przechodzi na drugiego zawodnika. W systemie punktacji do 11 gramy normalnie – zawodnicy zdobywają punkty niezależnie od tego, która strona serwuje. W obydwu opcjach set musi skończyć się dwupunktową przewagą któregoś z graczy. Cały mecz może toczyć się do dwóch lub trzech wygranych setów (kwestia ustalenia przed jego rozpoczęciem).

W squashu dopuszcza się wymiany bez rozstrzygnięcia. W takiej sytuacji przyznaje się tzw. let, który oznacza powtórzenia akcji bez przyznania punktu któremukolwiek z graczy. Z sytuacją taką możemy mieć do czynienia kiedy: zawodnik przeszkadza przeciwnikowi w wykonaniu odbicia, piłka przez jednego z graczy jest odbita tak, że jej tor lotu pokrywa się z jego pozycją (innymi słowy: odbijający celowo zasłania piłkę rywalowi), wtedy kiedy jeden z zawodników świadomie rezygnuje z próby uderzenia, jeśli uzna, że stwarzałoby to zagrożenie dla przeciwnika (ryzyko uderzenia go piłką lub rakietą), kiedy piłka uderzy w przedmiot który znajduje się na podłodze (na przykład w butelkę z wodą mineralną) czy wreszcie w momencie pęknięcia czy innego uszkodzenia piłki. Po przyznaniu letu, grę wznawia zawodnik, który serwował ostatnio (z tego samego pola zagrywki).

Graliście kiedyś w squasha? Jak Wam się podobało?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułSkurcze mięśni – jak zapobiegać
Następny artykułJaki strój kąpielowy wybrać?

Emilia Klima - absolwentka socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, pasjonatka sportu i pisania nie tylko o sporcie. Od 2008 roku współpracuje z działem sport-rozrywka serwisu gazeta.pl, w międzyczasie pisywała do innych portali internetowych zajmujących się tematyką sportową. Miłośniczka pływania i jazdy na rowerze.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Jako posiadaczka (do niedawna) rodzeństwa płci męskiej wyłącznie, nie miałam innego wyjścia jak śledzić wydarzenia sportowe, odkąd tylko byłam we właściwym wieku do zrozumienia tego, co się dzieje w telewizorze. Myślę, że nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, że bardziej niż na wieczorynce wychowałam się na wieczorach z Ligą Mistrzów. Gdzieś w międzyczasie moje zainteresowanie futbolem osłabło najpierw na rzecz siatkówki, a później Formuły 1, nadal jednak sport stanowi ważny element mojego życia.

Nie inaczej jest z jego czynnym uprawianiem. Staram się, by aktywność fizyczna była dla mnie przede wszystkim źródłem przyjemności, dlatego trzymam się z dala od tych sportów, których zwyczajnie nie lubię. Gustuje szczególnie w pływaniu, dyscyplinie pozwalającej rozwijać równomiernie niemal wszystkie partie mięśniowe, przy okazji spalić sporo kalorii z wysiłkiem odczuwalnym dopiero po wyjściu z wody. Przy sprzyjającej pogodzie nie wzgardzę rowerem lub rolkami, lubię się również od czasu do czasu porządnie rozciągnąć. (W czasach swojej największej elastyczności potrafiłam nawet zrobić szpagat, ha!).

Co robię kiedy nie oglądam sportu lub go nie uprawiam? Piszę. To czym, się zajmuję pozwala mnie zatem na połączenie dwóch największych pasji. Kiedy nie oddaję się żadnej z nich, w wolnym czasie oglądam amerykańskie seriale lub europejskie filmy, a kiedy wyłączą mi prąd, czytam książki.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here