Siemię lniane zawiera mnóstwo kwasów z rodziny Omega. To właśnie z tych małych brązowych nasionek wyciska się olej lniany, który określa się jako najbezpieczniejszy. Stanowi on idealny dodatek do sałatek i przekąsek.
Oprócz drogocennych kwasów tłuszczowych nienasyconych, siemię to bogate źródło błonnika pokarmowego, który, jak wiemy, reguluje i usprawnia pracę przewodu pokarmowego, pomagając w usuwaniu zbędnych resztek.
Znana ze swych osiągnięć w zakresie oleju lnianego Dr Budwig zaleca regularne spożywanie oleju, jak i siemienia lnianego. Według jej badań obecny w tkankach i ludzkiej wątrobie enzym (rodanaza) ma zdolność przekształcania cyjanków w witaminę B12 (cyjanokobalaminę) i to właśnie siemię lniane korzystnie wpływa na produkcję tego enzymu.
Siemię lniane zawiera witaminę E, będącą głównym antyoksydantem – zapobiega starzeniu się skóry i wspiera pracę naszego serca, a także zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na miażdżycę.
Znajdziemy w nim także żelazo, miedź i cynk. Ten ostatni działa pozytywnie na naszą skórę, paznokcie, a przede wszystkim włosy! Regeneruje je i odbudowuje, sprawia, że są silne i piękne. Oprócz spożywania siemienia lnianego, warto więc przygotowywać maseczki do nakładania na włosy.
Jednak jak jeść te nasionka? Przede wszystkim nie mogą być w całości. Po dostaniu się do wilgotnego środowiska naszego układu pokarmowego zaczynają pęcznieć, mogąc tym samym zatkać przewód pokarmowy i spowodować bardzo nieprzyjemne skutki – od niestrawności, nawet po objawy przypominające zatrucie pokarmowe.
Najlepiej jest spożywać je w wersji mielonej. W warunkach domowych do zmielenia przyda się młynek do kawy, natomiast można kupić już gotowe miałkie siemię w aptece. Nasionka te są bardzo wszechstronne, jeśli idzie o kwestie gastronomiczne. Można przygotować z nich kleik, kisiel, a dodając je do koktajli czy jogurtu stworzymy pożywne drugie śniadanie. Warto również dosypywać siemię do mąki podczas pieczenia ciast, chlebów, bułek czy choćby przy smażeniu placuszków bądź naleśników.