Często serwuje się je jako przekąskę w restauracjach. Takie grissini zwykle są nieco większe. Często pojawiają się w połączeniu z bardziej luksusowymi produktami, takimi jak prosciutto – w charakterze antipasti.

Bardzo podobną przekąską są rosquilletas, popularne w Hiszpanii.

Grissini mogą być wypiekane w smaku neutralnym, ale również z grubą solą, kminkiem, czarnuszką, sezamem, makiem. Do ciasta można dodać zioła lub parmezan. Jednak podstawowa wersja jest zwykle podobna.

500 g mąki (optymalnie: mąki chlebowej, ze zwykłej również się udadzą, ale nie będą miały charakterystycznej szorstkości i mogą się gorzej przechowywać)
250 ml wody
4 łyżki oliwy
50 g masła
2 łyżeczki soli
pół łyżeczki suszonych drożdży, ew. 3 łyżki parmezanu
do posypania: sezam, czarnuszka, amarantus, mak, sól gruboziarnista, kminek

Ze wszystkich składników zagnieć zwarte i odchodzące od ręki ciasto. Zostaw je do wyrośnięcia na około godzinę. Połóż je na posypanej mąką stolnicy i uformuj placek grubości centymetra, po czym pokrój go ostrym i długim nożem na wąskie paski. Rozsuń je, by się nie sklejały i zostaw na kolejne 10 minut. Przed ułożeniem na natłuszczonej i posypanej mąką blasze posmaruj je rozkłóconym jajkiem lub wodą (wersja wegańska) i posyp wybranymi dodatkami.

Paluszki układaj w pewnej odległości od siebie, ponieważ podczas pieczenia jeszcze urosną.

Piecz przez 20 minut w temperaturze ok. 190 stopni.

Jedną z ciekawszych form podawania grissini jest owijanie ich w prosciutto i serwowanie wraz z zupami-kremami, np. selerową.

Grissini można przechowywać w szczelnym pojemniku przez 4-5 dni.

Znacie inne przepisy na grissini? Podzielcie się nimi!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJakie akcesoria do kuchni? Drobne AGD
Następny artykułJak przekonać dziecko do jedzenia?

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here