Chcesz zrobić lasagne z halibutem? Przygotuj:

– 6 łyżek masła
– 600 g filetów z halibuta, pokrojonych w kostkę grubości ok. 2,5 cm
– 3 łyżeczki tymianku suszonego
– 2 ząbki czosnku
– pół łyżeczki soli
– 1/3 szklanki mąki pszennej
– półtorej szklanki bulionu drobiowego
– szklanka słodkiej śmietanki
– paczka makaronu lazania, ugotowanego i odcedzonego (każdy płat należy lekko osuszyć i delikatnie natłuścić, by się nie kleiły).
– 200 g startego na grubej tarce żółtego sera
– posiekana zielona pietruszka

Wykonanie:

Na patelni, rozgrzanej na średnim płomieniu, roztop 2 łyżki masła. Dodaj rybę i tymianek. Smaż przez około 10 minut, aż ryba przestanie być surowa surowa i będzie się łatwo rozpadała pod widelcem. Dodaj wyciśnięty czosnek, delikatnie wymieszaj i podgrzewaj jeszcze chwilę. Przełóż do osobnego naczynia.

Na patelni rozgrzej resztę masła, wmieszaj trzepaczką mąkę i sól, a następnie zrumień. Wolno dolewaj bulion i śmietanę, zagotuj i przykręć gaz. Zostaw sos na ogniu jeszcze na dwie lub trzy minuty, aż zgęstnieje.

W prostokątnym naczyniu żaroodpornym wysmaruj dno olejem, a następnie układaj warstwami makaron, rybę, sos i ser. Przykryj i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na ok. 30 minut. Zdejmij pokrywkę i piecz kolejne 20 minut. Przed podaniem przestudź przez kwadrans, a porcje na talerzach posyp pietruszką.

Czy znacie inny przepis na to danie? Podajcie nam go w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułRoladki z kurczaka z boczkiem – przepis
Następny artykułDip fisztaszkowy – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here