Makaron sojowy ze szpinakiem i tofu jest pyszny, a przygotowujemy go z poniższych składników.

pół paczki makaronu sojowego

8 kulek zamrożonego szpinaku w liściach

100g wędzonego tofu

2 łyżki stołowe śmietany (krowiej lub sojowej)

2 łyżki stołowe mleka ryżowego w proszku lub mąki z tapioki

1 średnia cebula

sól, pieprz

Makaron sojowy ze szpinakiem i tofu
Źródło: sxc.hu

Wykonanie:

Cebulę posiekaj, czosnek wyciśnij i razem zeszklij na odrobinie oleju. Dodaj zamrożony szpinak. Przykryj, zmniejsz ogień do minimum i zaczekaj, aż szpinak całkowicie się rozmrozi. Zdejmij pokrywkę, zwiększ gaz, dodaj tofu pokrojone w kosteczkę i duś około pięciu minut. Dodaj śmietanę i mleko ryżowe, doprowadź do wrzenia. Dosól do smaku i dopraw pieprzem.

Makaron sojowy zalej osolonym wrzątkiem i zostaw do napęcznienia. Odcedź, wymieszaj z sosem. Lekkie i sycące danie wegetariańskie – makaron sojowy zawiera sporo białka, ma więc niski indeks glikemiczny.

Czy znacie inne sposoby przyrządzania szpinaku? Opowiedzcie nam o nich!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułGruzińskie ciasto herbaciane – przepis
Następny artykułOwsianka bez gotowania – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here