Tymczasem bogaty w żelazo i kwas foliowy szpinak da się przyrządzać na wiele atrakcyjnych sposobów. Jednym z nich są poniższe placuszki. Amatorom szpinaku z pewnością przypadną do gusty, pozostali powinni dać szpinakowi w tej odsłonie szansę. Naprawdę warto!

1 cebula

2-3 ząbki czosnku

masło klarowane

pół opakowania mrożonego szpinaku w brykietach

szklanka mąki

2 jajka

pół szklanki śmietany/jogurtu

sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Placuszki szpinakoweŹródło: lucelovesblog/ flickr.com

Wykonanie:

Na maśle klarowanym podsmaż posiekaną cebulę i wyciśnięty czosnek. Dodaj zamrożony szpinak i rozmroź pod przykryciem, potem odkryj i odparuj nadmiar wody. Mieszaninę przestudź, dodaj mąkę, jajka i śmietanę albo jogurt, dokładnie wymieszaj. Jeśli ciasto jest za gęste by rozpływać się po patelni, dodaj nieco wody. Smaż placuszki na rozgrzanym oleju. Podawaj z paseczkami wędzonego łososia, kwaśną śmietaną lub pokruszoną fetą.

Jakie są Wasze ulubione dodatki do placuszków szpinakowych? Podzielcie się opinią!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCiasto Angel food – przepis
Następny artykułPasta z wędzonych szprotek – przepis

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here