Dżem marchewkowy ma słodko-kwaśny smak. Jego piękny kolor wzbogacony żółcią cytryną będzie zachwycał w zimowe wieczory. Świetnym dodatkiem jest niewielka ilość brandy, która nada mu świetny aromat.

1,5 kilograma marchwi,

1,7 litra wody,

cytryny,

cukier żelujący,

opcjonalnie: brandy.

Uwaga!

Z podanych proporcji powinno wyjść około półtora kilo dżemu. Brandy nie wpływa na trwałość przetworu.

Wykonanie:

Marchew obierz, zetrzyj na grubej tarce i zalej wodą w garnku. Doprowadź do wrzenia i zmniejsz ogień. Powoli gotuj aż marchewka zmięknie.

Zmiksuj lub przetrzyj przez sito zawartość garnka.

dżem marchewkowyFot. photoxpress.com

Zważ puree marchewkowe i odmierz tę samą ilość cukru. Na każde pół kilo puree dodaj sok z dwóch cytryn. Ponownie postaw puree na ogniu i podgrzewaj, mieszając, aż cukier się rozpuści.

Gotuj jeszcze pół godziny, mieszając od czasu do czasu, aż masa zgęstnieje. Możesz dodać łyżkę brandy na każde pół kilo puree. Przełóż do sterylnych słoiczków i zakręć.

Znacie inne przepisy na dżemy marchewkowe? Jakie jeszcze dżemy lubicie?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCiasto z porzeczkami na oleju – przepis
Następny artykułKara za niepłacenie składek ZUS

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here