Proces decyzyjny zawsze przebiega w taki sam sposób, o czym byśmy nie decydowali. Oczywiście nie zawsze przebiega świadomie, tak jak tu zostanie to przestawione, zazwyczaj jest to proces utajony. Jedynie w bardzo złożonych i trudnych sprawach staje się on widoczny, co faktycznie pomaga nam podjąć świadomą, racjonalną decyzję.

Pierwszym etapem w procesie decyzyjnym jest geneza problemu, czyli określenie, gdzie leży ten problem, czy sytuacja zależy tylko ode mnie, czy może od otoczenia, czy to sytuacja wyjątkowa, czy cykliczna.

Dla przykładu, Śnieżka zapewne pomyślała sobie: ktoś częstuje mnie jabłkiem, co robić?

W drugim etapie zaczynamy analizować problem. Czy jest typowy, czy nietypowy? Czy już kiedyś spotkaliśmy się z takim problemem i jak go rozwiązaliśmy? Czy możemy nie podejmować decyzji lub ją odroczyć?

Idąc za przykładem Śnieżki: ludzie czasem częstują się jedzeniem, zdarzało mi się skorzystać i wszystko dobrze się skończyło.

W trzecim etapie zaczyna się generowanie wariantów. Przydaje się tu odrobina kreatywności, która pozwoli wymyślić większą ilość rozwiązań. Często też na tym etapie konsultujemy się z otoczeniem, jeśli taką potrzebę odczuwamy lub jeśli uważamy, że ktoś z otoczenia jest bardziej doświadczony lub kompetentny.

Według naszego przykładu wyglądałoby to tak: mogę przyjąć poczęstunek i jutro też czymś poczęstować tę osobę, czym zaskarbię sobie jej sympatię, mogę odmówić i wytłumaczyć się w jakiś sposób, na przykład mówiąc, że nie przepadam za jabłkami lub wręcz skłamać, że jestem na nie uczulona, mogę też wziąć jabłko i dać je krasnoludkom, dzięki czemu nie sprawię przykrości częstującej osobie i podliżę się krasnoludkom.

Nadchodzi czas na ocenę wariantów. Zwykle określamy sobie jakieś kryteria, według których możemy ocenić wymyślone rozwiązania. Oceniamy szanse realizacji, możliwe efekty końcowe, przeszkody, trudności i zbieżność z naszymi celami.

Zgodnie z przykładem: najważniejsze dla mnie jest nie ranić ludzi, a odrzucenie poczęstunku mogłoby zranić częstującą osobę, nie lubię podlizywać się, nie lubię też kłamać.

W ostateczności dochodzimy do wyboru, którego możemy dokonać w oparciu o kalkulację korzyści wynikających z każdego rozwiązania albo kierując się emocjami.

Ojej! Przecież to taka miła pani! – krzyknęła Śnieżka i zjadła jabłko. Finał sytuacji jest powszechnie znany: Śnieżka padła bez ducha, co dowodzi tylko, że nie ma doskonałych decyzji. Zawsze jakiś czynnik jest poza naszą kontrolą.

Ale jakiejkolwiek decyzji nie podejmowalibyśmy, jeśli jest ona ważna, a do wyboru mamy wiele równie atrakcyjnych możliwości, to i tak po jakimś czasie odczujemy żal podecyzyjny, bo przyjdzie nam do głowy, że może można było podjąć lepszą decyzję? Skoro jednak na razie nie potrafimy cofać się w czasie, trzeba nauczyć się żyć z raz podjętymi decyzjami.

Jak szybko podejmujecie decyzje? Konsultujecie się z innymi czy zdajecie się na siebie?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCzym jest inteligencja emocjonalna?
Następny artykułPodejmowanie decyzji kierowniczych – metody

Inga K. Kowalewska – psycholog. Absolwentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej (studia psychologiczne o specjalności „Zarządzanie i marketing” oraz studia podyplomowe z zakresu psychologii śledczej). Od 1996 roku prowadzi firmę zajmującą się doradztwem w dziedzinie public relations w sytuacjach kryzysowych oraz organizującą szkolenia wewnętrzne. Klientami firmy są głównie spółki giełdowe.

Jest autorką badania psychologicznego „Poczucie własności jako motywacja do kłamstwa”. Artykuł pt.: „Analiza struktury akcjonariatu”, opisujący wyniki tego badania, opublikowany został w gazecie giełdy Parkiet.

Artykuły naszego specjalisty znajdziesz tutaj:

Analiza struktury akcjonariatu

Porozmawiajmy o tym przy lunchu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here