Termin „wyuczona bezradność” został wprowadzony przez amerykańskiego psychologa – Martina Seligmana. Zjawisko to zostało przez niego zauważone podczas badań nad psami. Próbowano nauczyć je, by – w celu uniknięcia porażenia prądem – przeskakiwały przez barierkę do drugiego pomieszczenia. Psy, które po raz pierwszy zetknęły się z bolesnym doświadczeniem, w momencie wstrząsu biegały po całym pomieszczeniu, wiły się z bólu i strachu, a następnie – w poszukiwaniu drogi ucieczki – przeskakiwały przez barierkę, za którą znajdowało się bezpieczne pomieszczenie. Po kilku próbach nauczyły się one przeskakiwać od razu do drugiego pokoju, co pozwalało im uniknąć porażenia prądem.

Zupełnie inaczej zachowywały się zwierzęta, które w przeszłości były poddawane podobnym wstrząsom. W momencie porażenia również biegały one po całym pomieszczeniu, jednak po krótkiej chwili poddawały się i – nie szukając drogi ucieczki – pozostawały w pomieszczeniu aplikującym im porażenia. Nawet, jeśli przypadkowo przeskoczyły przez barierkę, nie potrafiły powiązać zależności, i w kolejnych próbach nie przeskakiwały ponownie do bezpiecznego pokoju w celu uniknięcia wstrząsu elektrycznego.

Zjawisko to dostrzegł Seligman również u ludzi, np. dając im zadania, które nie posiadały rozwiązania. U osób tych zauważył on objawy podobne do depresji – ludzie poddawali się, tracili nadzieję w powodzenie swoich działań, pogarszał się ich stan psychiczny.

Problem wyuczonej bezradności stwierdzono również u osób, które w fazie rozwoju nie otrzymywały wzmocnień pozytywnych (np. za działania, których podejmowały się w szkole lub domu rodzinnym). W dorosłym życiu, w momencie ekspozycji na bodziec stresujący, wykazywały się one natychmiastowym poddaniem, rezygnacją w działań, które mogłyby poprawić ich sytuację i zwyczajnie akceptowały swoje porażki. Stres z tym związany powoduje oczywiście u takich osób choroby serca, cukrzycę i inne zaburzenia somatyczne. Niezmierne ważne jest zatem, aby już od okresu wczesnego dzieciństwa budować w potomkach poczucie wartości i wiary w pozytywne konsekwencje ich działań, oraz ciągłej ich modyfikacji w momencie nieskuteczności. W bardzo dużej mierze to od rodziców zależy, czy wychowają oni zadowolonego i pewnego siebie człowieka, czy też osobę o niskim poczuciu własnej skuteczności, cierpiącą na syndrom wyuczonej bezradności.

Znacie kogoś, u kogo podejrzewacie obecność wyuczonej bezradności? Jak się ona w tym przypadku objawia? Podzielcie się swoimi doświadczeniami.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułKompleks Herostratesa – co to jest, na czym polega, objawy
Następny artykułSyndrom Zatoki Perskiej – co to jest, na czym polega?

Magdalena Paluch – jest studentką V roku na kierunku: Psychologia Kliniczna w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej oraz pracownikiem Stowarzyszenia. Uczestniczyła w licznych zajęciach praktycznych, głównie w Środowiskowym Domu Samopomocy prowadzącym działalność terapeutyczną i rehabilitacyjną. W roku 2004 uzyskała także tytuł zawodowy fotografa artystycznego. Psychologia to jej pasja i wiąże z nią swoją zawodową przyszłość.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here