Ludzie obciążeni zespołem Cotarda uważają, że ich narządy odpadają, znikają, cały organizm ulega powolnemu rozpadowi. Potrafią opowiadać o tym, jak śmierdzi ich ciało, czują wylewające się z brzucha wnętrzności. Uważają nawet, że są pożerani żywcem przez robaki, a owady składają w ich gnijących ciałach jajka, z których wylęgają się larwy. W ostateczności osoby cierpiące na ten zespół są przekonane o własnej śmierci.
Najczęściej obserwowane są:
zaburzenia psychiczne i ruchowe;
zmniejszone czucie bólu;
bardzo silny lęk;
przekonanie, iż nie można umrzeć po raz kolejny, bo już jest się martwym;
myśli i skłonności samobójcze.
Niezmiernie ważne jest uświadomienie takim osobom, że ich ciała nie są martwe, że żyją. Jeśli chorzy nie uświadomią sobie tego faktu, mogą popełnić samobójstwo (w przekonaniu, że i tak już nie żyją, więc nic się nie stanie). Bardzo ważne w takich przypadkach jest otoczenie pacjenta opieką lekarską oraz psychologiczną. Metodą leczenia powinna być terapia lekami oraz spotkania z psychologiem. Nie ma jednak stuprocentowej gwarancji, że pacjentowi uda się pokonać chorobę. Przekonanie o własnej śmierci jest niesamowicie silne i zakorzenione w umyśle jednostki. To stanowi blokadę dla psychologa. Farmakoterapia ma na celu zmniejszenie występujących objawów i umożliwienie prowadzenia psychoterapii.
Słyszeliście o tego rodzaju zaburzeniu? Co o tym myślicie? Podzielcie się opinią.