Pojęcie lęku jest często mylone ze strachem. Tymczasem oba zasadniczo się różnią. Strach odczuwany jest w związku z konkretnym zagrożeniem, na przykład boimy się reakcji mamy na rozbity wazon. Lęk natomiast wiąże się z wyobrażonym niebezpieczeństwem. Opiera się on na dotychczasowych doświadczeniach, na przykład ugryzienie przez psa lub bez konkretnej przyczyny. Lęk jest więc ogólną, trwającą obawą przed czymś.
To, że dziecko się boi, jest naturalne i przemija. Należy uszanować prawo pociechy do odczuwania lęku. Nie można wyśmiewać, drwić, ale trzeba przynajmniej spróbować zrozumieć malca. Dziecko pragnie pochylenia się nad jego trudnymi przeżyciami. Pocieszanie w stylu: „Nie ma się czego bać” nie przynosi żadnej ulgi i tylko utwierdza malucha w bagatelizowaniu jego problemów. Pomyślmy o naszych lękach. Na pewno nie chcielibyśmy być przymuszani do stawienia czoła czemuś, czego się bardzo boimy.
Potrzeba małych kroczków, stopniowego oswajania. Z pomocą przyjdą rodzicom i opiekunom tzw. bajki terapeutyczne. Ich zadaniem jest obniżanie poziomu lęku. W bajkach tych występuje bohater, przeżywający określone lęki i trudności, który przy pomocy innych postaci zawsze daje radę pokonać trudności. Identyfikacja z odważnym bohaterem zachęca do działania i napełnia siłą.
Dziecko bujną wyobraźnią czasem samo potęguje w sobie negatywne odczucia. To co zobaczy, usłyszy uznaje za prawdziwe, więc warto jest ograniczać tego typu doznania. Lepiej jest przed snem opowiedzieć wesołą bajkę, utulić do snu niż wzmagać lęki strasznymi opowieściami czy widokami telewizyjnymi. Często w sytuacji nocnego lęku sprawdza się zapalenie lampki o słabym oświetleniu. Przydatne mogą też być „uspokajacze”, na przykład ulubiona maskotka. Trzeba jednak pamiętać, że dziecko może nauczyć się uspokajania, tylko tuląc pluszowego przyjaciela, a w przypadku jego zapodziania lub zgubienia, będziemy mieć nie lada problem.
Rodziców powinny zaniepokoić bardzo silne, nieprzemijające reakcje lękowe, wywołujące reakcje fizjologiczne, między innymi drżenie, blednięcie, pocenie się. Tak gwałtownie przebiegające lęki wymagają najczęściej konsultacji psychologicznej.
Które z podanych wyżej sposobów u Was się sprawdziły? A może macie własne skuteczne metody?