Na piwną polewkę, jadaną w formie zupy lub też pitą zamiast porannej kawy czy kakao, potrzeba tego, co kiedyś było na wagę złota, a teraz dostępne jest w każdym sklepie. Rozgrzewające i energetyzujące przyprawy korzenne, takie jak cynamon czy goździki, są w kuchni polskiej od dawna i warto się z nimi przyjaźnić.

litr piwa (im mniej chmielone, tym lepiej, możesz wypróbować piwo pszeniczne) 1,5 szklanki wody 2 żółtka kilka goździków cynamon, kardamon 2-3 łyżki cukru pół szklanki śmietany kremówki słodki, tłusty twaróg w ilości zależnej od indywidualnych potrzeb

Zagotuj wodę i wlej do niej piwo. Dodaj przyprawy korzenne i całość doprowadź do wrzenia. W osobnym kubeczku przygotuj kogel-mogel – utrzyj żółtka z cukrem na jasną, puszystą masę. Teraz najtrudniejsze – żółtka trzeba zahartować. W tym celu nabierz chochelką nieco wrzątku z garnka i powoli wlej do kubka z koglem-moglem, cały czas mieszając, co uniemożliwi ścinanie się żółtka. Taką ciepłą miksturę możesz przelać do garnka z zupą, nie zapominając o wyłączeniu gazu i ciągłym mieszaniu. Po chwili pracy łyżką czy mątewką zauważysz, że zupa gęstnieje – jednak nie wolno doprowadzić do tego, by się ścięła. Teraz czas na śmietanę – wlej ją do zupy śmiało, dobra kremówka nie zetnie się w kontakcie z ciepłym płynem.

Do miseczek lub głębokich talerzy włóż pokrojony w kostkę słodki, tłusty twaróg i zalej go zupą.

Polewka piwna nadaje się na śniadanie lub jako nietypowy deser. Można ją podawać z grzankami z białego pieczywa.

Próbowaliście kiedyś takiej zupy piwnej? Smaczna? A może znacie inne przepisy? Podzielcie się nimi!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułStyl Bauhaus – co to jest, cechy
Następny artykułStyl kolonialny – charakterystyka, cechy

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here