Klasyczne martini podaje się w kieliszku koktajlowym w kształcie odwróconego stożka. Najprostszym drinkiem jest martini czyste – Martini On Ice. W kieliszku układamy kostkę lodu, plasterek cytryny, pomarańczy lub oliwkę i zalewamy 50 ml dowolnego martini. Zasada jest taka, że do wytrawnego extra dry podaje się oliwkę, do bianco – cytrynę, do rosso – pomarańczę.

Bondowskie martini nazywane często 007 to martini z wódką. Zawsze w proporcji 2/3 martini, 1/3 wódki, z oliwkami lub na lodzie, zależnie od szklanki. W niskiej, szerokie szklance podamy z lodem, w kieliszku koktajlowym – z oliwkami. Drinka nie należy mieszać.

Bardzo popularne jest proste martini ze Spritem – 75 ml martini bianco w wysokiej wąskiej szklance podajemy z 75 ml Sprite’a. Na lodzie, przyozdobione kilkoma plasterkami limonki wrzuconymi do drinka. W podobnej proporcji i takim samym szkle możemy zrobić martini extra dry – wtedy z tonikiem i cytryną.

Ciekawszym i bardziej wyrafinowanym drinkiem jest Harvard. W shakerze mieszamy 50 ml martini rosso, 40 ml brandy, 30 ml campari, kilka kropel soku wyciśniętego z cytryny i łyżeczkę grenadyny (bądź gęstego soku malinowego), oczywiście z lodem. Odcedzamy lód, wlewamy drinka do typowego dla martini kieliszka, ozdabiamy cytryną. Harvard to ciekawe, zaskakujące połączenie.

Ostatnio popularność zyskuje drink łączący martini extra dry z whisky. Po 100 ml alkoholu wlewamy do dużej, szerokiej szklanki, w której są 4 kostki lodu, dopełniamy 100 ml toniku. Powstaje wytrawny, ciężki, męski drink o nazwie Brudny Harry. Dla Bonda – zbyt mocny.

Znacie inne przepisy na drinki z Martini? Podzielcie się nimi w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułDrinki z wódką – przepisy
Następny artykułDrinki z Amaretto – przepisy

Jolanta Chabik - jest korektorem, dokumentalistą, czasami redaktorem. Wcześniej pracowała w radiu na stanowisku dziennikarza muzycznego i prezentera, a również dla portali o tematyce kulturalnej, informacyjnej i lifestylowej. Kulinaria to jej hobby i wielka pasja.

Nasz specjalista pisze o sobie:

Gotuję, bo lubię to robić. Piekę, bo lubię zapach, jaki wypełnia wtedy kuchnię. Gotowanie odstresowuje mnie, pomaga się zrelaksować. A pisanie o tym - utrwalić te smaki. W kuchni, tak samo jak smak, liczy się zapach i kolor, a również "architektura" kulinarnego dzieła. Nie ma rzeczy nieważnych. Dzięki odpowiednim dodatkom każda potrawa, nawet najbardziej banalna, może smakować zupełnie inaczej i każda może zrobić wrażenie. Kuchnia to zmysły. A zmysły nie kłamią.

Kiedy nie gotuję, pojawiam się tu i tam. Ćwiczę jogę. Przeglądam ulubione blogi. Spaceruję o zmierzchu. Szukam inspiracji w książkach, filmach, w życiu. Spotykam się z przyjaciółmi, bo ludzie są najlepszą inspiracją - także tą kulinarną. Słucham muzyki. Piję kawę, herbatę lub wino, zależnie od pory dnia. Szukam wszędzie nowych smaków. Nie boję się eksperymentów, zwłaszcza kulinarnych. Moim typem jest włoska kuchnia, pełna pomidorów, oliwek, pachnąca bazylią. Włoska kuchnia, szwedzki design, nowojorki styl - to rzeczy idealne. Bo ideał kryje się w prostocie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here