Chodzi tu o pewien zapis w umowie prowadzenia rachunku. Bank „iks” proponuje kartę „za darmo”, pod warunkiem że dokonamy nią co miesiąc płatności w sklepach, za kwotę dajmy na to czterystu złotych. Jeśli nam się to nie uda, zapłacimy za kartę w danym miesiącu na przykład pięć złotych.

Ta cała masa opłat, może przyprawić o zawrót głowy i spowodować na prawdę duże ubytki w budżecie, zwłaszcza jeśli się na nie spojrzy w skali roku. Dajmy na to że bank pobiera za prowadzenie rachunku piętnaście złotych miesięcznie, za jeden przelew stały dwa złote, i za kartę trzy złote miesięcznie. W skali roku da nam to dwieście czterdzieści złotych za same opłaty bankowe. Istnieje kilka sposobów na ich uniknięcie. Powinniśmy zacząć przede wszystkim od początku, czyli od wyboru konta. Zanim zdecydujemy się na założenie rachunku radzę przestudiować z dużą uwagą tabelę opłat i prowizji. Zastanowić się, jakich transakcji będziemy dokonywać i ile możemy na tym „stracić”. Wybór konta to bardzo istotna decyzja z perspektywy przyszłości. Statystyki mówią jasno, że klient raz związany z rachunkiem w danym banku, będzie korzystał z innych produktów tej instytucji. Warto więc od razu zapoznać się z rentownością lokat, kosztem kredytów i innych instrumentów finansowych, z których będziemy chcieli w przyszłości korzystać. Najtańsze na rynku są obecnie konta internetowe. Ich prowadzenie jest praktycznie bezpłatne, ma jednak swoje wady, na przykład niemożność załatwienia niektórych formalności w placówce, czy prowizja pobierana od wypłaty środków w kasie.

Jeśli już posiadamy konto i chcemy zredukować opłaty za jego prowadzenie, powinniśmy pamiętać o jednej bardzo istotnej zasadzie. Założenie konta nie jest decyzją ostateczną. Nikt nie zmusza nas do posiadania dożywotnio jednego rachunku w jednej instytucji. Niektórzy pozostają przy raz założonym koncie z czystego lenistwa. Zniechęcają nas formalności, dokumentacja, kierujemy się przyzwyczajeniem. Przeniesienie konta do innego banku jest bardzo proste i nie wymaga bardzo wielu zabiegów. Wiąże się z wizytą w nowej placówce i podaniem nowego numeru konta pracodawcy. Nieuzasadnione obawy mają także Ci, którzy posiadają w koncie limit kredytowy, ustalony debet, a także inne produkty jak kredyt czy kartę kredytowa w swoim banku. Dwa ostatnie nie mają związku z kontem, mogą być spłacane przez internet, na poczcie lub zleceniem stałym z naszego nowego rachunku. Co się zaś tyczy debetu i limitu , obecnie można przenieść i te produkty. Jeśli wykażemy dokumenty dochodowe ( zaświadczenie o zatrudnieniu i wysokości dochodów) lub po prostu historię danego rachunku, najczęściej z trzech, sześciu miesięcy wstecz. Przeniesiony zostanie limit, wraz z aktualnym saldem zadłużenia. Obawy że trzeba będzie przed zamknięciem konta spłacić całość zobowiązania, są więc bezpodstawne.

Zmniejszyć opłaty za prowadzenie rachunku możemy tylko przyglądając się warunkom prowadzenia konta. Wykonywanie mniejszej liczby przelewów, czy pilnowanie ustalonej odgórnie kwoty jaką musimy wydać za pomocą karty jest przecież absurdem. Nigdy nie jesteśmy skazani na jedną instytucję finansową. To my mamy prawo wyboru, i do nas należy decyzja. Obecnie banki prześcigają się w ofertach, znacznie obniżono opłaty za prowadzenie rachunków. Największe instytucje cieszące się „monopolem” i wysokim zaufaniem publicznym, pozostają jednak przy dużych opłatach i wysokich marżach, licząc na przywiązanie i zaufanie swoich klientów. Mogą się jednak przeliczyć, w obliczu coraz większej popularności kont internetowych i coraz to lepszych warunków u konkurencji.

Czy informacje zawarte w artykule okazały się pomocne? Wypowiadajcie się w komentarzach.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułLokata strukturyzowana – wady i zalety
Następny artykułPłacenie kartą za granicą

Karolina Wyszogrodzka - studentka Administracji Publicznej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy bankiera. Zarówno jako doradca kredytowy, ubezpieczeniowy, jak i inwestycyjny. Współpracuje z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego, od dziesięciu lat prowadzi blogi tematyczne związane z finansami oraz te poświęcone polityce i publicystyce.

Nasz specjalista o sobie:

W „wielki i  skomplikowany” świat bankowości trafiłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Moja droga zawodowa od tamtej pory wiedzie przez niemalże wszystkie sektory i rodzaje produktów finansowych. Zebrane dotychczas doświadczenie zawodowe, wiedza - zarówno proceduralna, jak i produktowa - to jednak nie wszystko. Staram się w swoich artykułach odkrywać „ludzkie oblicze” świata finansów. Moim celem jest wyjaśnienie w przystępny sposób mechanizmów, naświetlenie problemów, ukazywanie „kruczków” i „haczyków”.

Naiwny idealizm takiego postępowania ma na celu zwiększenie empatii po obu stronach biurka w placówce finansowej. Ale także na przestrzeżeniu klienta  - przed nie zawsze uczciwymi zasadami gry - i bankiera - przed stosowaniem takich zasad.

Bankowość może być zabawna, mam nadzieję że - przy zachowaniu profesjonalizmu i kompetencji - nie braknie mi nigdy „języka” na ukazanie jej także z tej strony.

Stale dokształcam się w dziedzinie finansów, która - jak wiadomo - zmienia się z dnia na dzień. Pomagają mi w tym zarówno obserwacje rynku, jak i rozmowy ze specjalistami będącymi w gronie moich znajomych.

Finanse nie są jedynym ośrodkiem moich zainteresowań. Jako zodiakalny bliźniak nie potrafię znaleźć dla siebie jednego miejsca na dłużej. Próbuję swoich sił w rysunku i fotografii. Książki traktuję jak narkoman, kończąc jedną odczuwam głód następnej. Otaczająca mnie rzeczywistość - polityczna, społeczna i każda inna - niezmiennie  napawa mnie dziecięcym zdziwieniem. Wyrażam je od ponad dziesięciu lat w swoim blogu, w  formie nie zawsze eleganckich paszkwili i felietonów. Z racji lokalnego patriotyzmu umiłowałam sobie sztukę. Jako wieloletniej tancerce w zespole muzyki dawnej przyswajanie jej  - zwłaszcza w formie teatru  - sprawia mi niewyrażalną w słowach przyjemność. A stresy odreagowuję w swoim królestwie, czyli kuchni dzięki karmienie bliskich i siebie.

Mam wielki apetyt na życie. Nieustannie pracuję nad swoimi kompetencjami i językiem. Trudno mi jednak poskromić w sobie narcyzm, samochwalstwo i naturę prześmiewcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here