Zielony pieprz pojawił się dopiero w latach osiemdziesiątych. W zachodniej kuchni często dodawany jest do musztardy, pojawia się też w formie przetworów – w occie lub solance.

Stosowany jest do sosów, istnieje również salami obtaczane w skorupce z tej przyprawy, a oprócz tego zielony pieprz zastępuje kapary i służy do dekoracji półmisków, zwłaszcza z wędlinami.

Delikatny smak tej odmiany pieprzu powoduje, że ma ona szersze zastosowanie, niż jej palący, czarny odpowiednik.

Świeży zielony pieprz, niestety trudny do kupienia w naszych sklepach, cieszy się rosnącą popularnością tam, gdzie jest dostępny, zwłaszcza w Tajlandii. Tajska kuchnia, zwłaszcza warzywa stir-fry czy pasty curry, chętnie korzysta z tej przyprawy. Niestety pieprz w occie jest zbyt kwaśny, by użyć go w zamian, jednak ten z solanki po odpowiednim wymoczeniu, może być stosowany jako substytut, jeśli świeżego pieprzu dostać nie sposób.

Uwaga!

Zielony pieprz dopiero pojawia się w naszej kuchni, warto go wypróbować i stosować – bo wnosi do sztuki kulinarnej wiele świeżości i inspiruje do tworzenia nowych, przepysznych przepisów.

A Wy do czego dodajecie zielony pieprz?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułmPay – jak działa mobilny portfel?
Następny artykułDungeon Hunter Alliance – poradnik – zdobywanie pieniędzy

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

3 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here