Jeśli nasza niechęć dotyczy jakiegoś konkretnego działania, które leży odłogiem i do którego nie możemy się zabrać – sprawa jest dużo prostsza. Najlepiej jest spisać plan działania. Czynność, którą mamy zrobić, trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze. Dla przykładu, jeśli mamy ambitny plan pouczyć się do sesji dzielimy na małe kawałki materiał, który mamy do przyswojenia, ustalając dla każdego kawałka godzinę, do której mamy już go umieć.
Źródło: Photoxpress.com
Jeśli musimy posprzątać w szafie, dzielimy tę czynność na półki, z których szafa się składa. Jeśli mamy napisać, czy narysować projekt tworzymy sobie fazy jego tworzenia, począwszy od wyboru ołówka, przez poszczególne części projektu, aż do podpisania się na samym końcu. Wszystko to wypisujemy w najdrobniejszych szczegółach. Plan możemy spisywać przy kawie albo herbacie, albo przy dobrej muzyce. W dobrym nastroju zaplanujemy sobie krótsze terminy na wykonanie poszczególnych etapów, co znaczy, że szybciej go wykonamy. Może się zdarzyć, że pisanie planu kogoś tak zdenerwuje, że po prostu weźmie się do roboty. A jeśli uda się komuś rozpisać wszystko, co ma zrobić, to czas plan wywiesić w widocznym miejscu i zacząć według niego działać.
Najtrudniej jest zabrać się do pracy. Gdy już się zacznie, jakoś samo leci. Dla podtrzymania efektu po każdym etapie można zafundować sobie drobną nagrodę – komplement wypowiedziany na głos: „Ale dobrze mi idzie!”, „Cóż za organizacja!”, albo „Jestem nie do pobicia!”. Oczywiście koniecznie z uśmiechem! Odrobina humoru, autoironii i afirmacji popchnie nas do działania. A uśmiech? Nawet wymuszony, czyli sam skurcz mięśni odpowiedzialnych za podnoszenie kącików ust do góry, pobudza produkcję hormonu szczęścia – serotoniny i podnosi nam nastrój.
Część pomyśli – co za beznadziejny pomysł! Warto jednak spróbować zmniejszyć swój własny dystans do siebie i samemu się pochwalić czasem. Nikt nie będzie wiedział tak dobrze, jak my sami, ile kosztowało nas zmuszenie się do wykonania tego, co robimy. Jesteśmy więc najwłaściwszymi osobami do prawienia sobie komplementów. Obiecaj sobie też jakąś przyjemność po skończeniu całej pracy – tylko nie kilogramowy tort! Może to być obejrzenie dobrego filmu, albo rozmowa telefoniczna z przyjacielem. Na pewno coś fajnego wymyślisz.
Jeśli jednak niechęć i brak motywacji nie dotyczy żadnego konkretnego działania tylko ogólnego samopoczucia, warto zastanowić się, czy nie jest to przypadkiem oznaka zmęczenia, przepracowania lub stresu. W takiej sytuacji przede wszystkim trzeba się dobrze wyspać, może pomyśleć o urlopie?
Jeśli jednak brakuje nam motywacji i chęci do działania już od dawna, jeśli nasze samopoczucie nie tylko nie poprawia się, ale jest wręcz jest coraz gorzej i trudniej, to znaczy, że nadszedł czas, by jednak poprosić o pomoc specjalistę.
A Wy jak motywujecie się do działania? Co na Was działa skutecznie?