Jakie są więc cechy wspólne tych dwóch produktów? Oba zawierają specjalne szczepy bakterii, niezwykle korzystne dla zdrowia człowieka. Dlatego też pasty miso się nie gotuje, a jedynie dodaje do gotowej zupy – aby dobroczynnych bakterii nie zabić temperaturą.

litr wody, 40 g wakame, suszonych wodorostów, 4 łyżki pasty miso, 100 g tofu, 1/3 łyżeczki dashi (bulionu granulowanego), 50 ml sake, do dekoracji: podprażony sezam.

1. Wodorosty zalej zimną wodą i zagotuj.

2. Tuż przez zawrzeniem wyjmij je łyżką cedzakową na talerz, a do wywaru dodaj dashi i dokładnie rozpuść.

3. Dodaj sake i gotuj, aż alkohol odparuje.

4. Następnie dodaj pastę miso i nie gotuj już, bo zniszczysz dobroczynne bakterie.

5. Do czarek nałóż pokrojonego w kostkę tofu i pokrojonych drobno, ugotowanych wodorostów.

6. Przygotowane czarki napełnij bulionem miso shiru i udekoruj sezamem.

Znacie inny przepis na zupę miso? Podzielcie się nim w komentarzu.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPlaystation Network- działanie
Następny artykułDemon’s Souls – World Tendency

Katarzyna Wyka - blogerka kulinarna, miłośniczka smacznego, szybkiego gotowania. Działa według zasady: jeśli czegoś nie da się przyrządzić w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto to wykonać. Jest również mamą, a zawodowo - naucza języka angielskiego.

 

Odwiedź blog naszego specjalisty:

- Truscaveczka pichci

Nasz specjalista o sobie:

Kiedy ktoś mówi przy mnie "Baby do garów!" kiwam energicznie głową, bo chociaż pochodzę z rodziny, gdzie to mężczyźni gotowali lepiej i więcej, to kuchnia jest moim królestwem. Nie do pomyślenia - ja, uchodząca niegdyś za mózgowca, który z przyziemnością nie ma nic wspólnego, uwielbiam gotować, obserwować, jak zmieniają się składniki użyte do wykonania potrawy, jak mieszają się smaki i zapachy.

Od kilkunastu lat moja kuchnia tętni życiem - i choć wyprowadzając się na swoje umiałam przyrządzić najwyżej spaghetti z proszku, teraz nie tylko nieźle gotuję, ale lubię też czytać książki kucharskie nie tylko szukając w nich przepisów, ale i inspiracji, pomysłów na połączenia składników, mniej lub bardziej typowe. Już ładnych parę lat prowadzę bloga z przepisami. Zaczął się od prośby koleżanki, żebym dała jej przepis na obiad - ale przepis dla zupełnego żółtodzioba. Pomyślałam, że to dobry pomysł - przepisy na potrawy proste, smaczne i niewymagające zbyt wiele czasu i niezwykłych kulinarnych talentów. Pewna moja przyjaciółka powiedziała "Jeśli jakiegoś dania nie da się przygotować w 30 minut, trzeba się zastanowić, czy warto je robić."

Dlatego moje przepisy, w większości wymyślane samodzielnie, opierają się na niewielu składnikach i szybkim ich przyrządzeniu. Dzięki temu każdy, kto z tych receptur skorzysta, może poczuć się mistrzem patelni, czego sobie i czytelnikom życzę.

Fot.: Hanna Matejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here